12/23/2008

2008 jeszcze się nie skończył

Dzięki chujowości pOczty pOlskiej ostatnią partię z Monotype'a dostałem dopiero wczoraj, no tak - prawie dwa tygodnie to odpowiedni czas dla monopolisty żeby dostarczyć przesyłkę z Warszawy do Poznania.

No ale w końcu są i to jakie ładne, zwłaszcza digipacki. Postanowiłem więc pofolgować swojej chęci publikowania tutaj czegoś na wzór hardformatu.



Najpierw Erica La Casy i Jean-Luca Guionneta działania w terenie, wydane w plastikowym opakowaniu, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nie wypada tak efektownie na tle pozostałych. Ale za to dostajemy opis koncepcji, jaka posłużyła do stworzenia materiału i listę wykorzystanych źródeł dźwięku. Francuzi tworzą audiowizualną instalację, w której na żywo przekazują i mieszają ze sobą dźwięki otoczenia (i to tego konkretnego - okolicy wokół miejsca prezentowania instalacji lub, czasem, koncertu). Ideą jest tworzenie muzyki z miejsca.








Następny francuski produkt - kompozycje Lionela Marchettiego i Jean-Baptiste'y Favory'ego. Pierwszy przedstawia tutaj zrewidowaną wersję kompozycji "Kitnabudja Town", wydanej w '95 pod pseudonimem. Favory to dla mnie zupełnie nowe nazwisko, po jednym przesłuchaniu jego utwór (55 zespolonej choć zróżnicowanej elektroniki) skojarzył mi się z Christopherem McFallem.



Dla Marchettiego z miejsca plus za cytat z Bonnefoy'a.



Klimatyczne jest też zdjęcie na okładkę, w realu ciemniejsze i bardziej zielone niż seledynowe. A powyższy szczegół czcionki zauważyłem dopiero na zdjęciu.



Na środku "ukryta" została lista nazw/isk (inspiracji?), którą odczytać można chyba tylko przez skan poddany kontrastowi, muszę spróbować.





Improwizacje Mirta i Tomasza Gadomskiego (to ten co kiedyś z Emiterem, też w Band of Endless Noise) to z tych trzech albumów muzyka najbardziej pasująca na tę porę roku. Przyjaźnie smętne opowieści z podmarzniętego mchu i nieco zwiędłej paproci z użyciem harmonium, gongów, gwizdków, bębna ramowego, yamahy dx9, korga ms10, akai ax80, trąbki itp, itd.







Jeśli ktoś lubi rysunki Mirta, tak jak ja, to ucieszy go, że oprócz tych na okładce, dołączony jest krótki hm...komiks, w formie małej książeczki. (A więcej jego twórczości znajduje się tu lub w czwartym numerze zina "Maszin" - tak się składa, że znam wydawcę, więc jakby ktoś chciał kupić, to mogę go skontaktować.)



Oba digipacki wyglądają bardzo solidnie, zrobione z grubego bristolu, klejone.



[na odnośnych, linkowanych wyżej, stronach znajdują się fragmenty w mp3 z każdego tracka, w przypadku takiego Marchettiego, który jest podzielony na 26 sekcji, próbki pozwolą na wyrobienie poglądu na całość]

Brak komentarzy: