6/14/2016

La impresión de una guerra - Camilo Restrepo (wpatrywanie cz. 23)

Trailer tutaj, więcej tutaj.
Pomysłowy, ale nie efekciarski film, w którym reżyser sięga po różnego rodzaju obrazy, np. te ze źle wydrukowanych gazet albo filmików kręconych komórkami. Przyglądając się im zaczynamy myśleć o zniekształceniach, jakie towarzyszą samemu procesowi obrazowania, o tym, że każdy sposób przedstawiania jest wadliwy, nie oddaje rzeczywistości idealnie.
.

Anna - Jacques Toulemonde Vidal (wpatrywanie cz. 22)

Wizualnie wysmakowany, momentami nawet piękny, utrzymany w niebiesko-zielonej tonacji, a gdy sytuacja staje się bardziej napięta, dochodzą czerwone akcenty. Do tego światło i ciemność, które zmieniają się tak nagle, jak samopoczucie bohaterki. Naprawdę zacny debiut pełnometrażowy.

He’s a child, and it’s not always easy, but he had all the goodwill to do it. There are some scenes that were hard for him and that were hard to direct and to get the results I wanted, and I even had to force him a bit. When we did it, it was really difficult, but when I said, “Sorry, I had to push you that way,” he said, “No problem; that’s what I’m here for.” What’s great about him is that what’s there is raw. We tried to work without giving him the script, and he was always improvising.Podczas oglądania pomyślałem o Cassavetesie, a reżyser tylko potwierdził: I think it’s filmed in kind of a classical way – for example, another huge influence was A Woman Under the Influence by John Cassavetes. I see it mostly with the character of Bruno – he’s the kind of character who “rises” throughout the film. At the beginning, you don’t want to explain too much. During the shoot, I began to see Jerry Schatzberg’s classic film The Panic in Needle Park, and at that moment I rewrote all of the scenes. I try to work with emotion, which exists in the kind of cinema I want to make. And it also exists in the characters – they’re misfits who are fighting and suffering with normality, and trying not to “go that way”. That’s something I saw in Schatzberg and films of his like Scarecrow.When we began the shoot, I didn’t realise the difficulty of the task. I like to think my comfort zone is directing actors, but this was another level because of the difficult character of Anna, the kid and the journey itself. I wanted to work with more improvisation and playing with accidents to see if it went elsewhere. (cytaty stąd)

Cartagena International Film Festival 2016 (wpatrywanie cz. 21)

Tak jak w przypadku Meksyku mogło mi się wydawać, że wiem cokolwiek o tym, co się tam filmowo dzieje (chociaż nie umiałbym z głowy przywołać ostatniego tamtejszego obrazu, jaki oglądałem), to w przypadku Kolumbii nie mam raczej żadnego pojęcia. Znów więc chwała Festival Scope za danie szansy na rzut okiem na nieznany teren.

Zacząłem od największego kalibru - Todo comenzó por el fin Luisa Ospiny, pokazywanego między innymi w Toronto. Niech was nie przeraża czas, to się naprawdę da obejrzeć. Oczywiście film mógłby być krótszy, ale w końcu facet podsumowuje swoje życie, więc nie ma co się dziwić, że zagłębia się w różne wątki i sytuacje. Można się sporo dowiedzieć o tzw. Cali Group, mnie to zainteresowało, zamierzam się zagłębić w ich twórczość.
I nie bójcie się, to nie jest film szpitalny (tylko na początku), a potem wciągająca, pełna zawirowań podróż przez życie (z) filmem, teatrem, literaturą.

Dla przeciwwagi trzy krótkie metraże. La impresión de una guerra Camilo Restrepo (nagroda w Locarno), tyle momentów mnie w nim ujęło, że poświęcę mu osobny post. Niewiele ustępuje mu El Edén Andrésa Ramíreza Pulido. Jest w tym filmie coś z atmosfery dzieł Apichatponga.

Ja tam lubię takie dziwne filmy jak Santiamén Williama Vegi. Zwłaszcza, jak przypominają o Chrisie Markerze, wiecie - Japonia, śnienie. A tutaj jeszcze wiersz Eliota. Tak mnie ten reżyser zainteresował, że sprawdziłem jego poprzednie dokonanie (pokazywane w Cannes) La Sirga. Też warto, opowiada o nim tutaj.

Ja tam lubię takie zwykłe filmy jak Anna Jacquesa Toulemonde Vidala (też scenarzysty W objęciach węża). Bardzo dobry film, więcej tutaj.

Ja tam nie wiem, ale jakoś trudno mi z pełnym przekonaniem polecić Días extraños Juana Sebastiána Quebrady. Niby wszystko okej, ale czegoś brakuje. Sytuacje, które znam lub które łatwo mi sobie wyobrazić, ale po prostu pokazane. Zabrakło jakiegoś ich ujęcia, nie chcę powiedzieć, że wyciągnięcia wniosków, ale choćby próby refleksji, jakiegokolwiek spojrzenia z zewnątrz lub nawet pod innym kątem. No ale złowiłem trochę ładnych obrazków, wiadomo - czarno-białość pomaga zawsze, więc można chociaż popatrzeć.