12/31/2011

najciekawsze płyty z poprzednich lat

Płyty w poszczególnych sekcjach są ułożone w kolejności, w jakiej je usłyszałem.

Najbardziej:

Luc Ferrari Éphémère I & II (2010)
Harappian Nights Recordings Non Euclidean Elucidation of Shamanic Ecstasies (2009)
Zeitkratzer Plays PRES (2010)
Cornelius Cardew The Great Learning (2010)
Hans Werner Henze (wyk. David Tanenbaum) Royal Winter Music (1985)
Wolfram Mind Locations (2001)
MUTWAWA Necro Zulu (2010)
Uncle Woody Sullender Nothing is Certain but Death (2004)
Call Back The Giants s/t (2010)
Morton Feldman Neither
Michael Pisaro / Taku Sugimoto 2 Seconds, B Minor, Wave (2010)
Mark Fell Multistability (2010)
Jimmy Giuffre 3 Emphasis, Stuttgart 1961 (1993)

Poza tym:

Reines D'Angleterre Les Comores (2010)
Federico Monti polen II Ep (2010)
d’incise lethargie & autres animaux rugueux (2010)
Piotr Kurek Inne pieśni (2010)
Boddika Boddika’s House / Syn Chron (2010)
VA The Sound Of Wonder! (2009)
Ry-om III (2008)
Moniek Darge Soundies (2009)
Pierre Henry Cortical Art III (1973)
Kevin Drumm / Tom Smith Mud Keeps Lifting Me Higher (2010)
Orphan101 Tribtek (2010)
Liquid Liquid s/t (1981)
Eric Cordier / Seijiro Murayama Nuit (2010)
Zeitkratzer Volksmusik (2008), [old school] Alvin Lucier (2010)
D-Styles Phantazmagorea (2003)
Cindytalk The crackle of my soul (2009)
Silvia Ocougne / Chico Mello Música Brasileira De(s)composta (1996)

A także:

VA Pomegranates (2009)
Sunburned Hand Of The Man Knifelife (2005)
Kingdom That Mystic EP (2010)
Mołr Drammaz Grai’n’test hits (2000)
Pinch Croydon House (2010)
Bernard Szajner Some Deaths Take Forever (1980)
VA Midnight Massiera - The B-Music of Jean-Pierre Massiera (2009)
Black Dice Lost Valley (2002)
Julien Ottavi Nervure magnetique (2003)
Owen Pallett Heartland (2010)

Nie będę tutaj opisywać wszystkich wydawnictw z listy, ale o niektórych chcę wspomnieć. Na pewno o fantastycznej płycie z dwoma wykonania kompozycji Ferrariego, szczególnie ta dłuższa jest powalająca - deklasuje wszystkich dronowo-new-age'ujących "postgitarzystów". Harappian Nights to już kolejny artysta kontynuujący, czy raczej rozwijający, pomysły i metody Muslimgauze'a. O zeitkratzerze grającym materiał ze Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia pisałem tutaj. Przy okazji zwracam uwagę na ich wyobrażony folk z doliny Dunaju - Volksmusik, jest transowo, perkusyjnie, mocno. Jak już o muzyce etnicznej: urocza ciekawostka autorstwa Sylvii Ocougne i Chico Mello - dekonstrukcje bossa novy (wypuszczona przez Wandelweiser!). Wyabstrahowujący etniczne (ale nie wykorzeniający) album Kurka zbudowany wokół pętli wokalnych tradycyjnych śpiewów, do których dodane zostały różne instrumenty akustyczne (do ściągnięcia). Przedziwny mariaż elementów folkowych i popularnych form z Zachodu można znaleźć na składankach Pomegranates i The Sound Of Wonder! wydanych przez Finders Keepers, którzy są jednym z moich odkryć, jeśli chodzi o wytwórnie. Coraz bardziej podziwiam też wydawnicze działania Grahama Lambkina w ramach Kye. Na powyższej liście dwa ich owoce: przekrój przez dorobek belgijskiej kompozytorki elektro-akustycznej Moniek Darge i syntezatorowa wyblakła apokalipsa Call Back The Giants.

Z obszaru kompozycji: piękne utwory Henzego na gitarę solo, inspirowane postaciami z Szekspira. Opera Feldmana, z tekstem Becketta, nie wiem, czy wolę wykonanie z
col legno czy Hat Hut, ale wiem, że dobrze mieć wybór. Michael Pisaro i Taku Sugimoto stworzyli trzy długie kompozycje, które są tyleż wymagające, co przyjemne w słuchaniu, w jakiś sposób nawet relaksujące. Nadal jest to muzyka raczej wybierająca mniej niż więcej (dźwięków), ale też (jeśli chodzi o Sugimoto), to jednak jest to już "faza pozytywna" a nie skrajnym redukcjonizm. A propos którego muszę wspomnieć o Montim, jeśli ktoś słyszał go wcześniej, to ta epka go nie zdziwi. Ja bardzo lubię w jego muzyce to, że im głośniej jej słucham, tym głębiej w nią wchodzę, słyszę więcej detali i jestem jakby pomiędzy dźwiękami. I nie ma ryzyka, że kiedyś będzie "za głośno".

Z rejonów bardziej hałaśliwych: obłąkańcze zapętlenia Drumma i Smitha, MUTWAWA, która niby noise'owa, ale też przyjemnie rytmicznie zorganizowana (do ściągnięcia), zupełne zaskoczenie ze strony Pierre'a Henry'ego, który odprawia porywającą analogową rzeź. Odświeżyłem sobie albumy Black Dice i postanowiłem odnaleźć moment, w którym przepoczwarzyli się z nijakiego noise'owego zespołu w...no właśnie, w to coś, za co lubię ich Creature Comforts i Beaches & Canyons. Wygląda na to, że tym momentem jest Lost Valley.

Album Ottaviego, tylko w połowie jest hałaśliwy, drugi utwór lokuje się bliżej takiej "zdehumanizowanej" elektroniki, jaką prezentuje np. Wolfram. d'incise też gdzieś niedaleko by się mógł znaleźć, a z Wolframem łączyłoby go zamiłowanie do sampli. W pobliżu improwizacje duetu Ry-om, zmierzające ku dronowi, ale się w nim nie pogrążające.

Co jeszcze...Palletta słyszałem chyba już w 2010, ale teraz dopiero doceniłem, bo jest jedynym znanym mi muzykiem, który choćby próbuje odnieść się do Van Dyke Parksa.
Woody Sullender udowadnia, że banjo też może być ciekawe, a jeszcze umiejętnie łączy je z elektroniką. (do ściągnięcia)

Jeśli ktoś chciałby zapytać o coś, o czym akurat nie wspomniałem, to oczywiście może w komentarzach.

12/28/2011

spieszmy się słuchać kaset, też szybko wychodzą

Palm Wine Dreamachine / DJ/rupture / Maga Bo Beyond Digital Mix

Kaseta wydana z inicjatywy bloga Palm Wine, gdzie też można poczytać o zawirowaniach związanych z doprowadzeniem przedsięwzięcia do szczęśliwego rozwiązania. Na stronie a nagrania występu Master Musicians of Joujouka - niesamowicie wciągająca transowa muzyka. Sposób rejestracji a'la field recording potęguje wrażenie, jakby się tam było. Na stronie b miks złożony przez dwójkę didżejów w pociągu relacji Casablanca - Tangier. Złośliwi mogliby stwierdzić, że słychać, że zrobiony "w biegu". Jednak sytuacja, w jakiej powstawał może być też przenośnią dla "muzycznej podróży", bo to jeden z takich miksów, gdzie dobór utworów jest równie ważny (jeśli nie ważniejszy), niż to, czy wszystko jest zmiksowane w tempo i idealnie się ze sobą skleja. Rozpoczyna Luzmila Carpio ze swoją osobliwie piękną piosenką (tak, brzmi lepiej niż pod tym linkiem), potem fragment soundtracku do tego filmu i dalej urywek z Arvo Pärta. Potem tempo rośnie, spójność miksu też, dominuje Ameryka Południowa. Niezaprzeczalną jego zaletą jest to, że daje możliwość poznania muzyki, do której inaczej pewnie bym nie dotarł (jak to czy to).

Gæougi Sygnok Music to Playback Lecture by!

3 godziny generalnego WTF!? od Goodiepala rozłożone na dwie kasety wypuszczone przez Alku. Autor szczegółowo instruuje na wstępie, jak należy słuchać tego wydawnictwa i jak zestawić je z wykładem, ale to niewielka pomoc w obliczu tego, co nas czeka. Przegląd muzycznej tandety, która nie wiadomo, czy jest komuś podkradziona, czy wykreowana przez Goodiepala z biblioteki sampli we Fruity Loops, czasem muzyka traktowana jako podkład do paranoidalnego karaoke albo po prostu pokrzykiwania i gadania. No i jeszcze szydzenie z mitu zespołu rockowego oraz Black Dice jako jego odnowiciela. Całościowo doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, choć z gatunku tych wprowadzających w skołowanie.


Julien Ottavi The Cremator Opera (V.01)

Ottavi podejmuje wątki ze swojego fenomenalnego Trilogie des fantomes od razu wrzucając słuchacza w sam środek wiru napędzanego przetwarzanym głosem. Jest bardzo gęsto, masa dźwięków pochłania i przytłacza. Druga strona zaczyna się spokojniej (w znaczeniu "ciszej", bo atmosfera jest nadal mroczna), od gardłowego dronu. Dopiero tutaj mamy wyraźny podział na "akty" (tak, to przecież opera - "na głos i komputer"), ostatnia część skupia się na różnych drobnych dźwiękach powstających przy okazji mówienia.
Ciekawe, czy Ottavi odnosi się do filmu Juraja Herza? Jeśli tak, to fajnie, bo to bardzo dobry film.
Mam jeden egzemplarz tej kasety na sprzedaż.

Alessandro Bosetti Coaxial

Dwie kompozycje Włocha zostały wydane (jak i Ottavi) przez Antifrost w serii Voice Tapes. Strona a zawiera utwór "Advice", który w dowcipny i prowokacyjny sposób komentuje światek muzyki improwizowanej. Beznamiętny głos (przetworzony a może w ogóle syntezator mowy?) daje rady tym, którzy chcą odnieść sukces jako improwizatorzy. Początkowo zalecenia te zdają się być poważne, mowa o czasie, śmierci, jednak gdy mowa jest o zwracaniu uwagi na lodówkę ("nie wydawaj dźwięków, których nie wydałaby twoja lodówka"), to zaczyna być zabawnie. Bosetti porusza też bliskie mu kwestie obcych języków, przekładu, ukrytego imperializmu, ujednolicenia (cytuję z pamięci: "wiele podróżuj, ale mów tylko po angielsku, zwłaszcza, gdy chcesz się wypowiedzieć na temat muzyki"). Oprócz głosu przez cały czas słychać szmery, może oddechów albo zająknięć, które pod koniec są równie głośne, co mowa i zapowiadają stronę drugą. Czyli "Coaxial" (po polsku chyba "współosiowy"), w której wcale nie zostają poruszone kwestie kabli i głośników. Słuchamy typowego niezobowiązującego dialogu (w którym rozmawia ze sobą ten sam głos, rozłożony na dwa kanały, a przez odpowiednie rozmieszczenie "do you" funkcjonuje trochę jak refren), który niespodziewanie zaczyna dotyczyć poważniejszych spraw. Inne głosy zaczynają tworzyć amatorski chór intonując różne dźwięki, pojawia się też sygnał alfabetu Morse'a.
Tej kasety nie mam w większej ilości, ale radzę udać się na stronę wydawcy i nabyć, póki coś z 50 sztuk nakładu jeszcze zostało.

12/23/2011

najlepsze koncerty 2011

14.12 - The International Nothing + Christian Weber, Eric Schaefer - Ausland, Berlin
13.12 - w ramach PRES Revisited: utwory Tomasza Sikorskiego w wykonaniu Johna Tilbury - NK Projekt, Berlin
18.11 - The Ames Room - Głośna
03.11 - Antez - Ausland, Berlin
20.10 - Fire! - SPOT
03.10 - Crunk Sturgeon - Kisielice
26.08 - 3.09 - w ramach Ostrava Days 2011: Trio Mortona Feldmana, Infinito nero Salvatore Sciarrino, "before the universe was born" Horatiu Radulescu, Kottos Iannisa Xenakisa
01.07 - Robert Piotrowicz, The Ex, DJ/rupture - EC Powiśle, Warszawa
14.06 - Lubomir - Cafe Mięsna
08.05 - Etamski, Kristen - Cafe Kulturalna, Warszawa
13.04 - Hamid Drake / Pasquale Mirra - Scena na Piętrze
08.04 - Jacob Kirkegaard - Zachęta, Warszawa
19.03 - Frédéric Blondy / DJ Lenar - Zachęta, Warszawa

Wszyscy już zdążyli popodsumowywać kończący się 2011, a ja się dopiero za to zabieram. Zaczynam od koncertów, bo z tego co mi wiadomo, to już na żaden w tym roku się nie wybieram.
Cóż, nie był to dla mnie najlepszy rok, jeśli chodzi o słuchanie muzyki na żywo (chyba doskwiera jednak absencja na club transmediale, chociaż zawsze trochę potem lubię sobie pomarudzić...).
Postanowiłem podejść rygorystycznie do listy i zostawić na niej te naprawdę najmocniejsze dla mnie wydarzenia. Żeby dopełnić tegorocznego bilansu, powinienem jeszcze wspomnieć pozostające w pamięci: WO w Arsenale, Komora A podczas CoCArtu, Synthopię w 8bitach, 2562 w Horst Krzbrg, Mołr Drammaz w Zamku Ujazdowskim, Etamskiego i Piernika w Kisielicach, tamże Infinite Livez, trio Lucio Capece / Morten Olsen / Valerio Tricoli w Auslandzie, For Brass and Computer Christer Hennix wykonane w przez Zinc & Copper Works, AVABAFa w Galerii Siłownia, Huberta Wińczyka w Dragonie.
A kompletna lista koncertów, na których byłem w tym roku znajduje się tutaj.