Dla mnie koniec festiwalu stanowiła wizyta w klubie Parnik, gdzie zaplanowano...no tak: wieczór klubowy. Na szczęście nie do końca: zaczęli Zink & Copper Works grając Disseminate Phila Niblocka. Trzy instrumenty dęte plus elektroniczne drony, uwielbiam Niblocka (tylko?) na żywo, ze sporą głośnością itd, ale tutaj było dość smutno, bo przez muzykę przebijały się odgłosy sztućców uderzających o talerze, odstawianych kufli, śmiechy i rozmowy. Fajnym pomysłem było to, że dwójka instrumentalistów po kilkunastu minutach zaczęła chodzić wśród publiczności, jakby zanosząc im muzykę.
Potem chwalebnie krótki koncert Koistinena (Chaloupka na wokalu, pioseneczki z gitarką, perkusją i basem), który przegadałem na zewnątrz z Robinem Haywardem. Jeszcze krótszy Zdenka Bergera (fujary pasterskie prze delay), którego większość przegadałem na zewnątrz z Jakubem Polaczykiem i Karolem Nepelskim. Doczekałem, by przekonać się, że John Eckhardt nie zawsze musi być fajny, czego przykładem jego projekt Funksteppa.
Mniej oficjalna atmosfera umożliwiła mi nawiązanie jeszcze innych kontaktów, z których coś może wyniknie dla Audiosfery.
9/02/2009
Ostrava Days 2009: Niblock, Koistinen, Berger, Eckhardt
napisał
Piotr Tkacz
o
17:02
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz