Tutaj można przeczytać relację Karoliny Karnacewicz, w której znalazło się kilka zdjęć zrobionych przeze mnie. Powyższe nie, ale tak mi się podoba, że postanowiłem je wrzucić tu(to Marianne Pousseuer). Jeszcze więcej zdjęć jest tutaj.
Ja nie mam za bardzo czasu, żeby pisać o festiwalu, więc tylko wyliczanka, którą kiedyś podałem na fejsbuku.
Ostrava Days 2013 w skrócie (kolejność nieprzypadkowa): "Lohengrin" Sciarrino, "Blue Bells or Bell Blues" Smolki, "Rothko Chapel" Feldmana, "Piano Concerto" Bakli, "Trio" Ligetiego, "individuals, collective" Wolffa, "Dox-Orkh" Xenakisa, "Piano 2" Eastmana, "Graal théâtre" Saariaho.
Z kompozytorów wybranych na OD Institute: Nissim Schaul, PRASQUAL, Jack Callahan, Todd Lerew, Jeromos Kamphuis, Martyna Kosecka, Ravi Kittappa, Rita Ueda, Michal Indrák.
9/19/2013
Ostrava Days 2013 w skrócie
9/13/2013
Czy można już zacząć przygotowania do podsumowywania roku? Jeśli można, to ja bym to widział tak: Wojciech Bąkowski, Rashad Becker, Wilhelm Bras, Call Back The Giants, Clap! Clap!, Clipping, COIN, Mike Cooper, Dracula Lewis, Ekman, Flower Farm, FOODMAN, Furfriend, Daughn Gibson, Gobby, Anne Guthrie/Richard Kamerman, Helena Hauff, Kink Gong, Kobosil, Alexander Lewis, Lumigraph, Metasplice, Idassane Wallet Mohamed, Oval, Run Dust, Kunsu Shim, The Siege Of Troy, Xiu Xiu & Eugene S. Robinson. Może jeszcze trochę z rozpędu: Julia Holter, PHORK, Yong Yong.
Nie słyszałem chyba bardzo fajnego albumu Shelley Parker, który wydało Entr'acte, ale fragment u wydawcy i jej soundcloud sprawiają, że nie mogę się doczekać.
W podsumowaniu nie uwzględniam podcastów, ale gdybym to robił, to ten SAVANTa by się na pewno w nim znalazł.
Tutaj można popatrzeć na winyl Unit Moebius.
A tutaj przeczytać wywiad z Christofem Kurzmannem.
Zawsze są też stare mapy.
8/01/2013
Berlin Atonal 2013 - niedziela
Gdy w Berlinie spodziewano się, że pobity zostanie kilkudziesięcioletni rekord temperatury (38,1 C), chłodne wnętrze elektrowni przy Köpenicker Straße było idealnym miejscem na spędzenie niedzieli.
Do szczęścia wystarczyłby mi już brak słońca i wygodne krzesło, a tu jeszcze Lower Order Ethics puszczała mroczne dźwięki (np. "Frankie Teardrop" prawie w całości). To było bardzo przydatne, żeby dojść do siebie i odnaleźć się w przestrzeni. Która robiła wrażenie, zwłaszcza przez swój ogrom: jeden poziom to wielka przestrzeń zakończona sceną, a niżej jeszcze dwa, z czego jeden dostępny tylko do oglądania; dodatkowo fajnie oświetlona.
Rashad Becker mówił bardzo ciekawe rzeczy w artykule w Wire, dlatego miałem spore oczekiwania przed jego występem. Nie będę trzymał was w niepewności – nie zawiódł. Muzyka z gatunku wyjątkowych, kilka dźwięków a’la Evol (ale nie tak wyśrubowanych), trochę jakby Pure (jednak nie skumulowane masy, a grupy drobnych motywów), ze względu na mnogość detali do głowy przyszedł mi też O.S.T., brzmieniowo nie bardzo daleko do Waisvisza (ale tutaj wszystko na poważnie). Gdzieś jakby przetworzone fragmenty wokali, wyginane, podobnie jak i inne dźwięki, dużo spirali i zakrętów, czasem loopy, ale albo zmieniane albo dwa nakładane nierówno na siebie. Gdzieś mignął powidok muzyki azjatyckiej, ale to może bardziej efekt sugestii tym, co autor mówił w Wire. Zbędne wizualizacje, które wydały mi się wręcz obrazą dla tego co Becker tworzył.
Positive Center - przyzwoite techno, darkambientowo pod koniec.
Na pierwszy rzut wydawałoby się, że Grischa Lichtenberger grał z naciskiem na perkusyjną/bitową warstwę, ale przy dłuższym obcowaniu i lepszym wsłuchaniu, zaczęło się okazywać, że jest to muzyka zróżnicowana, wielowarstwowa. Silne uderzenie nie było jej jedynym celem, wzbogacały je plamy, rozszerzające tła albo punktowe dźwięki niczym z sonaru. Do tego ładne światła.
Kwestię równoważenia elementów mógłby zechcieć przemyśleć Zan Lyons, który zaczął dość ładnie, nawet słodko dzwoneczkując, czasem sięgał po skrzypce, które następnie zapętlał. A potem zaczął napieprzać bitami, naprawdę mocno. A potem znów smutny pasaż i ogólnie tego chyba było więcej. Nic złego, a też gdyby były tylko smutacko-ładnie, to mogłoby być trudne do strawienia, jednak takie łączenie nie do końca zadziałało.
Zmianę klimatu zapewnił Russell Haswell, który zaczął od zabaw tonami prostymi i złożonymi, spoko, ale wyglądało to na bardziej na wprawki, niż na jakieś konkretniejsze coś. Bo to coś miało dopiero nadejść, druga część zaczęła się też jak ćwiczenie, tym razem z rozkładania bitów na czynniki pierwsze. Techno majaczyło na horyzoncie, ale długo nie nadchodziło, Haswell dał sobie czas na rozpędzenie się, a gdy już do tego doszło, było powalająco, agresywnie, z wieloma wykręconymi dźwiękami upchniętymi między bity (które nigdy do końca nie stały się standardowe). Z tego niestety postanowił przejść w noise, mogłoby to się udać, ale tutaj niestety pokonała go akustyka sali. Tak jak fajnie było słuchać tych cząstek bitów odbijających się od przeciwległej do sceny ściany, tak nieprzyjemnie było taplać się w bezforemnej głośnej breji.
Ancient Methods (teraz już solo) – bardzo przyzwoite techno, mógłby pokombinować z przejściami między utworami, jeden utwór bardzo Regisowy (może po prostu wynik współpracy z nim?), najlepszy pod koniec, zaskakujący ze zmutowanym ardkorowym motywem.
Tak czekałem na Samuela Kerridge’a, a gdy zaczynał czułem się już nieco zmęczony (była to szósta godzina słuchania muzyki). Z jednej strony, wtedy (i teraz też) wydaje mi się, że było super, więc o co mi chodzi, ale z drugiej nie mogłem wykrzesać z siebie takiego entuzjazmu, jak bym chciał, na jaki ta muzyka by zasługiwała.
Podobnie niestety z Violetshaped, którzy utrudnili sprawę dodatkowo, bo ich muzyka to w pełni wypełnione pasmo, walec prący nieustannie do przodu, który miażdży słuchacza. Kerridge zostawia trochę miejsca, otwiera przestrzeń także mniej oczywistymi rytmicznie (albo wcale nierytmicznymi) fragmentami.
Te występy zamknęły część kuratorowaną przez Contort, czyli cykl imprez (upraszczając) organizowany od 2012 przez Kerridge’a i jego żonę. Reszta wieczoru została poświęcona artystom związanym z Blackest Ever Black.
Na szczęście jakoś powróciły mi siły przed Raime, a też ich muzyka była pewną odmianą, bo sporej dawce dość podobnych (uogólniając) propozycji. Był jeden nowy utwór, z samplem wokalnym, a jeden z albumu brzmiał jakby inaczej (inne sample perkusji?). Odbiór zakłócały nieco deptane i kopane kubki, których dużo się walało po ziemi.
Cut Hands słuchałem z dołu, Vatican Shadow już prawie w ogóle, bo trzeba było odpocząć przed "aftershow" w pobliskim Shifted. Tu Powell, który grał pomysłowo, nie wszystko miksując w bit, tylko np. zostawiając intra utworów, a już zupełnie zaskoczył „Anit War Dub” Digital Mystikz. Potem Joe Andrews z Raime, na początku twarde oldskulowe techno, potem jungle, fajnie było patrzeć na to, jaką ma radochę z grania, a ludzie dobrze reagowali, aż nawet jakiś rewind się zdarzył. Następne Will Banhkead (The Trilogy Tapes), który najpierw trochę uspokoił parkiet, ale w końcu i tak przywalił. W zasadzie akuratnie, bo utorował drogę DJ-owi Richardowi, który początek swojego setu ustawił tak, że jego "Leech2" wydawał się tego wstępu naturalną konsekwencją. Było ciężko, brudno, ale zarazem tak energetyzująco, że o piątej rano zmęczenie uleciało i pląsałem radośnie.
6/11/2013
zapraszam: Brutaż / piątek / Poznań
- co to Brutaż?
zaczęliśmy w warszawskiej Eufemii od hałasowania z poważnymi minami, potem tak jakby przyśpieszyło tempo, ktoś zaczął tańczyć, no i teraz jest dosyć tłumnie.
ta impreza jest różnorodna, ambitna, tania, pozbawiona ambicji, dostarcza wzruszeń. w sumie to jest czym tylko chcesz.
musi być głośno, poza tym nie ma żadnych ograniczeń gatunkowych. przyjdź wcześniej, by posłuchać w skupieniu, przyjdź później, jeśli chcesz potańczyć.
✓ Mi$ Gogo
berlin-baltimore
✓ Mal d'aurore (polska moda robi loda)
normalnie prosto z wybiegu
✓ WW Duo
Hubert Wińczyk / Radek Włodarski
✓ DJ 2 Lewe Ręce
densinghour
✓ RRRKRTA
RRRKRTA-YTRYQLLE-LEKEFLF-NRYLTRRRRIELAHSL-NLTERHIKIWFQN-RRMK-WKKEN
brutaż
✓ Pussykrew(VJ)
*Radical Obedience Is the Key to the Good Life*
6/08/2013
zapraszam: koncert / niedziela / Poznań
Projekt LAB (Grochowe Łąki 5), 20:00, 10zł
Lorenzo Senni (editions mego / presto!? // mediolan)
http://soundcloud.com/sennilorenzo
Souvenir de Tanger (arab summer of love // warszawa)
http://soundcloud.com/souvenirdetanger
Zapała&Fonoleptic (a/v performance // poznań)
http://vimeo.com/channels/fonoleptic/59416511
DJ 2 Lewe Ręce (densinghour // poznań)
http://www.mixcloud.com/dj2lewerece/
Lutto Lento (sangoplasmo // wrocław)
http://www.mixcloud.com/niesluchasztechno/podcast-2-lutto-lento/
wizualizacje: Wiktor Milczarek (/http://iamfgmf.tumblr.com/)
6/02/2013
zapraszam: koncert / piątek / Poznań
Zapraszam na koncert Wilhelma Brasa w najbliższy piątek.
Tego wieczora będzie miał też miejsce pierwszy koncert tria: Paweł Doskocz (gitara elektryczna), Adam Gołębiewski (perkusja), Piotr Tkacz (gramofon, winyle, przedmioty).
Oprócz tego na koniec poimprowizuję trochę z Brasem.
5/15/2013
Dla nowego Fragile napisałem o The Sonic Catering Band.
Dla Muzykoteki Szkolnej o Buniu.
Mike Vallera, znany także jako COIN zrobił podcast dla Densinghour, a ja przy tej okazji zrobiłem z nim wywiad.
Chciałbym też zakomunikować o ciekawych wydarzeniach, które niedługo będą miały miejsce w Poznaniu:
23 maja, w czwartek, odbędzie się kolejny Warsztat dźwięków w Głośnej, z udziałem Konrada Chyla, Tomka Misiaka, Demonszy i moim.
w piątek 31 maja na Rozbracie wystąpi Posoka, Monada (nowy projekt Huberta Wińczyka) oraz Svartvit (kto złapał go w 2011 w Mięsnej albo Galerii ON, ten wie, że warto go zobaczyć na żywo). Potem o zagospodarowanie parkietu zadbają Bucz i DJ 2 Lewe Ręce.
7 czerwca, również piątek, Wilhelm Bras w Trochę Kultury, przed nim trio Adam Gołębiewski/Paweł Doskocz/Piotr Tkacz, a po improwizacja Brasa i moja.
w niedzielę 9 czerwca Densinghour i Sangoplasmo zapraszają do Projekt LAB na wieczór przeżyć audiowizualnych: Souvenir de Tanger, Zapała & Fonoleptic, Lorenzo Senni. Wizualizować będzie Wiktor Milczarek, do tańca przygrywać zaś Lutto Lento i DJ 2 Lewe Ręce.
14 czerwca, toż to czas najwyższy, z dawna oczekiwany Brutaż w Poznaniu, ponownie Projekt LAB. Za to, żeby było najlepiej odpowiadać będą: WW Duo, DJ 2 Lewe Ręce (abstrakcyjnie winylowy set), Mi$ Gogo, RRRKRTA, Maldoror. Piękne obrazki wytwarzać będą Pussykrew.
4/24/2013
posłuchajcie, oto bajka
Istniała kiedyś taka strona emd.pl/wiki, która była poświęcona tej takiej dziwnej muzyce, co to ją lubimy i funkcjonowała na zasadach wikipedii. Jednak po jakimś czasie wytraciła impet i Artur Nowak, jej założyciel, stwierdził (upraszczając, skracając), że nie ma potrzeby jej dłużej trzymać na serwerze, a autorzy mogą kopiować i przenosić swoje teksty. Ja tak zrobiłem np. ze swoimi wywiadami z Tetuzim Akiyamą i triem Pateras/Baxter/Brown, które teraz można znaleźć na tym blogu. Było tam jeszcze sporo moich recenzji, relacji, które mam zarchiwizowane i z którymi może coś kiedyś zrobię. Była też bardzo fajna strona o Richardzie Youngsie, którą zrobiłem razem z Wojtkiem Mszycą Jr. Jednak największym "przedsięwzięciem" był biogram Corneliusa Cardew, który napisałem na podstawie książki Johna Tilbury. Wydawało mi się, że może on zainteresować kilka osób, więc gdy EMD-owe wiki zniknęło ostatecznie, odkurzyłem nieco ten tekst i stworzyłem hasło w polskiej wikipedii.
Po kilku chwilach - niespodzianka, hasło zostało usunięte, bo naruszało prawa autorskie. Po kilku godzinach dowiedziałem się w czym rzecz, odsyłam do tej strony. Nie mam nic przeciwko byciu spiratowanym, choć twórcy bloga nie zastosowali się do zaleceń, jakie towarzyszyły każdej stronie na EMD. Ale mi osobiście to nie robi, byle tylko zaznaczyć, że to ja byłem autorem tego tekstu (który oczywiście powstał całkowicie na bazie książki Tilbury'ego, więc nie oczekuję żadnych laurów). Napisałem więc do autorów bloga, a oni byli tak mili, że odpisali, podpisali mnie jako autora tekstu, którego użyli na blogu i zabrali głos w dyskusji wikipediowej. Jednak historia nie ma finału, ani morału, bo wikipedysta PawełMM ma lepsze rzeczy do roboty, niż odpowiadanie mi lub autorom bloga.
4/04/2013
Na początek chciałbym polecić film, który obecnie w polskich kinach można zobaczyć pod tytułem Sąsiedzkie dźwięki. Siedziałem na seansie i myślałem, że jego reżyser to musi być jakiś inteligentny i fajny człowiek i że chciałbym zrobić z nim wywiad. Po kilku kliknięciach okazało się, że miałem rację, ale już kilka osób sobie z nim porozmawiało, więc ja nie muszę. Korzystając z tego złożyłem z tych wypowiedzi i kadrów takie coś.
Jeden z wywiadowców miał ten sam pomysł, co ja, że ten film mógłby być (mini)serialem, bardzo chciałbym dłużej pozostać w tym świecie. Z kolei w innym artykule reżyser przywołuje komentarze brazylijskich widzów z twittera - "It's so good that it feels like an Argentine film." (w Brazylii nie mają zbyt dobrego zdania o krajowych produkcjach), co przypomniało mi o Medianeras, które Max Cegielski starał się komentarzem wznieść o kilka poziomów wyżej nad średniactwo, gdzie ten obraz przynależy. Tam cała ta miejska otoczka i ten aspekt życia w mieście wydały mi się zaledwie pretekstowe, czymś na zasadzie ozdobnika. Co innego tutaj, gdzie już sama konstrukcja filmu uświadamia splątanie akcji i reakcji, ale przy tym nie staje się jakimś freskiem, nie robi tego kosztem postaci, których losy wciągają. Z tego między innymi względu przypomniał mi się też Aquele Querido Mês de Agosto Miguela Gomesa (tego od Tabu).
W zasadzie jedyne co mi trochę przeszkadzało to wrażenie, że aż nieco za dużo jest pomysłów w tym filmie, ale to tylko jakieś drobnostki (kometa czy spadająca gwiazda, montaż długim przenikaniem).
Do posłuchania: Jacek Plewicki prezentuje dobrą polską muzykę na zaproszenie Easterndaze. Dużo niewydanych utworów, dużo różnorodności. Debiutancki album Violetshaped do posłuchania.
Poznaniacy może będą zainteresowani tym festiwalem. A wcześniej tym, że w sobotę w Zamku Rapoon, a na Rozbracie m.in. John Hegre.
Chyba jeszcze na blogu nie wspominałem, że piszę dla Muzykoteki Szkolnej. Ostatnio o Kurzmannie, wcześniej np. o Kurku, Mazzollu, Ludziach.
3/27/2013
Ukazał się pierwszy numer magazynu surround, w którym m.in. artykuły o Wandelweiser, Kevinie Drummie, Vanessie Rossetto, Grahamie Lambkinie, AEU (nowym sublabelu Erstwhile, koniecznie sprawdźcie album Guthrie/Kamerman) i mój wywiad z Ralfem Wehowsky'm.
Dziś premierę ma When Snakeboy is Dying Roberta Piotrowicza. Znam ten materiał od dawna, słuchałem go wiele razy, ale nadal robi on na mnie olbrzymie wrażenie. I w końcu może być tak, jak to miało być, że można czytać ten wywiad słuchając muzyki, o której mowa.
Podcasty: oczywiście polecam każdą odsłonę densinghour, ale w tym tygodniu polecam szczególnie, bo Anthony zrobił coś świetnego. Steve Summers i Bookworms dla Concepto Radio, a do tego można poczytać tę rozmowę. Blowing Up The Workshop też nie próżnuje: Lussuria oraz L'estasi Dell'oro.
Kiedy czytałem pierwszy raz o filmie Leviathan, nie wiedziałem, że w jego tworzeniu brał udział Ernst Karel (kiedyś udzielający się w duecie EKG, którego jedną płytę nawet tu recenzowałem. Uświadomił mi to dopiero ciekawy wywiad z nim, w którym mowa o jego pracy w Sensory Ethnography Lab na Harvardzie i o dźwięku w filmie:
I was really surprised when people writing about Sweetgrass would comment on the sound as being somehow remarkable. To me, it was as straightforward a way of dealing with sound as I could imagine. We weren't doing anything tricky. There are no effects. A lot of it is sync sound, but I think it is something like what you just said, where the sound is allowed to intrude upon what's going on more than might otherwise be the case. For a lot of documentaries, the sound is reined in. It's especially exaggerated when you have a voiceover. Whenever that voice comes in, the sound mysteriously vanishes or gets shifted way down. Sound becomes an optional component of the image when it can suddenly come down for no reason other than someone wants to talk over it.
3/19/2013
Prostitutes, Basic House - Mirror & Gate vol. 1, Prostitutes - Crushed Interior
To w zasadzie nie mogło się nie udać: Mirror & Gate to seria splitów powołana przez jedną z najlepszych wytwórni zeszłego roku (Opal Tapes) i jedną z najciekawszych ostatnio inicjatyw podcastowych (Blowing Up The Workshop). W pierwszym odcinku spotkali się autor jednego z najmocniejszych debiutów z 2012 (James Donadio aka Prostitutes) i szef opalowych taśm (Stephen Bishop aka Basic House).
Gdy czytałem o albumie Prostitutes, Psychedelic Black, trochę się bałem, że znów ktoś próbuje mnie epatować mrokiem, złem i ogólnie nieprzyjemnościami. Jednak, podobnie jak w przypadku Blackest Ever Black, okazało się, że ta zaciemniająca otoczka jest uzasadniona i wynika z materii, a nie jest tylko ornamentem. Bo muzyka Donadio nie nastraja na pewno pozytywnie, jest brudna, zacina (się), czasem zaboli, czasem podrażni. Jest w niej jakiś mozół i ciężar, ale nie chodzi o jakość wykonania, warsztat. To Prostitutes ma opanowane, wystarczy wsłuchać się w pętle perkusyjne, tak dopracowanego (i zróżnicowanego) brzmienia bitów dawno nie słyszałem. Przypomina to o hiphopowej szkole samplowania, ale tutaj nie do końca da się określić, czy są to sample, czy po prostu dużo pracy włożonej w obróbkę gotowych brzmień (choć w kilku słychać, że poszły w ruch całkiem oldskulowe automaty). Nie zawsze też wiadomo, skąd biorą się inne dźwięki, bo może to być oczywiście syntezator, ale może też modulowane sprzężenie, odgłosy starego telefonu albo przetworzone dźwięki akordeonu. Donadio bawi się, w kilku kawałkach dokładając kasetowy szum, gdyby komuś było za mało tego naturalnie przynależnego nośnikowi. Wrażenie robią utwory zrobione trochę "z niczego", jak choćby "You Better Leave Your Mouth at Home", które właśnie dzięki temu zredukowaniu tak silnie oddziałują. Najbardziej zaskakuje na koniec, najdłuższym w zestawie (prawie dziewięciominutowym) "Reborn Maggot" - krautrock? This Heat?
Na drugiej stronie Basic House zaczyna mocno: z zawieruchy szumów i hałasów wyłania się puls, powoli coraz wyraźniejszy, akcentuje go perkusja i już się wydaje, że wpadamy w rytmiczne koleiny, będzie techno, ale nie - kawałek zaraz się kończy. Kolejny, z innej flanki, w zasadzie taka garażowa muzyka konkretna na lekko przetwarzane loopy z dźwiękami dzwonów i zamglony głos, które dają w efekcie najdłuższy u niego kawałek (siedem minut). To, co Bishop tutaj prezentuje nie odbiega bardzo od albumu I'm Not a Heaven Man, chociaż nie ma ambientowych przerywników (na szczęście) i naprawdę długich utworów (niestety). Niektóre mogłyby tylko zyskać, gdyby dać im więcej czasu, jak choćby "Etymology Of" (na marginesie, zrobiony a'la Prostitutes). Co jednak nie zmienia faktu, że kawałki Bishopa chociaż różnorodne w zamyśle i wywoływanych skojarzeniach (DJ/PURPLE/IMAGE, ale też co mroczniejsze momenty z The Revenant Diary Marka van Hoena) razem tworzą spójną całość.
Chwilę po Mirror & Gate vol. 1 ukazał się kolejny materiał Prostitutes, Crushed Interior, tym razem nakładem Digitalis. I znów jest świetnie, muzyka bliższa kasecie niż Psychedelic Black, proces degradacji postępuje, uleciała ta ejtisowa nostalgia (to nie zarzut), jest duszno, przedzieramy się przez ruiny, próbujemy rozróżnić kształty w ciemności. Znów przypomina się This Heat, są też wyraźne odwołania do hip hopu (pomysłowo rozwiązane "Make a Hole, Look Out").
Mirror & Gate vol. 1 można posłuchać i kupić tutaj, a Crushed Interior tutaj.
2/27/2013
Oval udostępnił swój nowy album tutaj.
Również do ściągnięcia organowe wydawnictwo Jean-Luca Guionnet. A propos organów, to świetna jest płyta Abrahamsa i Vogel.
95 minut niepublikowanego materiału Dalglisha.
Znalezione w chmurze: jqh, Anthony Naples dla The Trilogy Tapes, niesamowity Kevin J. Pharley (za to znalezisko brawa dla "króla soundclouda" Jacka Plewickiego).
Strona gromadząca filmy w całości wrzucone na jutuba.
Rozmowa z panem z Vleka.
Gdyby ktoś chciał więcej czytania, to wyszła taka książka.
2/12/2013
Na początek kilka linków wokół wytwórni, która ostatnimi czasy bardzo mnie zajmuje, a pewnie zaraz się zacznie gadka, że jest "przehajpowana". Może nawet już się to dzieje, bo przecież Opal Tapes zostało labelem miesiąca RA. W tym właśnie tekście jej założyciel krótko podsumowuje pewną tendencję, która bardzo silnie dawała o sobie znać w ostatnim roku, a która jest też ideą przyświecającą jemu: "It was supposed to be about people coming from house and techno who were more interested in making textural music or non-rhythm based music... and people coming from 'outsider' music and making more rhythmic music."
Katalog OT rozrósł się już na kilkanaście pozycji, najlepsze jest to, że wszystkich można posłuchać na bandcampie. Koniecznie trzeba Wanda Group, Tuff Sherm & PMM, MCMXCI, ale też 51717 i Ex-Con bardzo warto.
Tutaj wywiad i specjalny utwór Wanda Group.
Z OT jakoś powiązany jest Blowing Up The Workshop (do którego linkowałem ostatnio), razem będą wydawać splity Mirror & Gate. Ale BUTW jest też serią podcastów i to coraz ciekawszą: Basic House, czyli prowadzący OT Stephen Bishop, bez skrupułów prący do przodu Shawn O'Sullivan, nieco tazartèsowy Tuluum Shimmering, a to nie wszystko.
Evol rozpoczęli serię wydawnictw sieciowych. Na początek takie coś. Rzekłbyś "ryje dekiel" i miałbyś słuszność.
Znalezione w chmurze: Savant-5, Vereker (niedługo dwie epki w L.I.E.S), IVDB, seria podcastów i wywiadów Roof.fm - ostatnio ładnie prezentuje się Confused House, a wcześniej np. Kassem Mosse (w marcu w Krakowie i Warszawie), Omar-S, dwa odcinki poświęcone Sex Tags Manii.
Soundcloud nie mógł przełknąć, więc na inną chmurę powędrował densinghour Jaws.
Całkiem interesujący dokument o zagłuszaniu radia w Związku Radzieckim i państwach bloku socjalistycznego.
2/06/2013
Pitchfork o tym, co się dzieje w nowojorskiej muzyce (nie)tanecznej, czyli o wytwórniach takich jak L.I.E.S., UNO, W.T. Records i o różnych ciekawych inicjatywach imprezowych.
Clive Bell streszcza książkę, której nie napisał. Reklamuje ją tak: "Westerners who re-wired World Music in the spirit of saving the whale".
Również dla Wire - Mark Fell:
The German philosopher Martin Heidegger thought that this absorbed, non-theoretical mode of activity offers a way of understanding the world that is more fundamental than detached and theoretical analysis. Heidegger argues that the privileging of detached theoretical reflection over absorbed activity is a fundamental error at the origin of Western thought, one that casts a shadow over Western society and culture.
The comparison of Thomas Dolby’s hypothetical synthesizer with Phuture’s use of the 303 demonstrates this hierarchy. The difference between the two is this: the function of Dolby’s system is to more or less accurately express a predefined musical proposition; Phuture, by contrast, enacted a previously undefined musical proposition.
W Rotterdamie miał premierę nowy film Philippe'a Grandrieux.
Podcasty: Holly Herndon, Samuel Kerridge, San Gabriel, Prostitutes.
koncerty 2013
31.12 - Radioda, Bucz, DJ 2 Lewe Ręce - Rysy
14.12 - LAS - Poznań
13.12 - Seiji Morimoto / Piotr Tkacz, Frank Gratkowski, Mike Majkowski - quiet cue, Berlin
08.12 - Graveyard Drug Party, Gówno - Dragon
06.12 - Jacek Sienkiewicz, Jacek Staniszewski, duet - Arsenał
- Gerard Lebik / Noid, Lebik / Patryk Lichota / Maciej Ożóg, Mateusz Loska / Noid - CK Zamek
- Johannes Bauer / Alan Silva / Roger Turner - CK Zamek
04.12 - dzsémszGOND, Tirips - Filter Klub, Budapeszt
30.11 - Pohyb-Zvuk-Prostor: Tirips, Dieb13, Julian Sartorius, Strotter Inst., Milan Knizak / Phaerentz - Gottfrei, Opava
18.11 - Tetuzi Akiyama / Robert Piotrowicz, Tetuzi Akiyama / Jeff Gburek, Robert Piotrowicz / Rafał Zapała - CK Zamek
16.11 - Tundra, T'ien Lai - Głośna
13.11 - Trip Maud'diba, Svartvit, MOE - Cafe Mięsna
12.11 - Robert Curgenven / Kathleen McDowall, Robert Curgenven / Irene Cortina Gonzales / Marysia Zimpel / Marta Romaszkan - CK Zamek
09.11 - Mike Majkowski, Mike Majkowski / Witold Oleszak, Adam Gołębiewski / Patryk Lichota / Mike Majkowski - CK Zamek
08-17.11 - Poznań Baroque Festival
04.11 - Tirips, We will fail., Abandoned Asylum, Ersha + Cadaver Kage, Ab Intra, Wojciech Kwapisiński / Piotr Tkacz - Eufemia, Warszawa
02.11 - Polly Týkk, Herr Rubin, DJ MT, DJ 2 Lewe Ręce - Rozbrat
01.11 - Polly Týkk & DJ 2 Lewe Ręce - Strefa Kultywator
30.10 - Graveyard Drug Party, kakofoNIKT - Od:zysk
24-27.10 - FRIV 2013 - Pawilon Nowa Gazownia, Cafe Mięsna
18.10 - Pascal Battus / Hubert Wińczyk, Bryan Eubanks / Piotr Tkacz, Pascal Battus / Bryan Eubanks - Kulturhauz, Toruń
17.10 - Pascal Battus / Bryan Eubanks, Pascal Battus / Patryk Daszkiewicz / Piotr Tkacz, Bryan Eubanks / Patryk Lichota - CK Zamek
15.10 - Coldair, Polly Týkk - Strefa Kultywator
09.10 - Hedvig Mollestad Trio, Euglena - Rozbrat
06.10 - Warsztat dźwięków #10 - Głośna
03.10 - New FUNKtions (Agnieszka Nowacka, Marta Romaszkan, Aniela Kokosza, Paweł Doskocz, Piotr Mełech, Jan Talaga, Agnieszka Kowalczyk, Jakub Królikowski) - CK Zamek
02.10 - Hedvig Mollestad Trio, Posoka - CK Zamek
30.09 - "Tomasz Sikorski - in memoriam" - CK Zamek
- Kwadrofonik i goście: "Music for 18 Musicians" - CK Zamek
27.09 - Room 23, Stanisław Tolkaczew - Projekt LAB
25.09 - Martyna Poznańska / Marta Romaszkan - CK Zamek
22.09 - Posoka, Cakewalk - Cafe Mir, Oslo
14.09 - Marfa, Selvy, Witchney Houston, DJ Lutto Lento, Teams, Ban - Projekt LAB
06-07.09 - Sympozjum: Mik Sync, Juerga, Kasierr, Michał Krych, Sin - Projekt LAB
21.08 - K!amm/Pelikan/Tkacz, Lightning Glove, DJ 2 Lewe Ręce - Cibulka, Praga
28.07 - Berlin Atonal - Kraftwerk
27.07 - Silva Rymd, Juho Kusti, Rrose - ://about blank, Berlin
25.07 - Chi-Hsia Lai + Hai-Ting Liao, C-drik & GESO, Piotr Tkacz - Brunnen70, Berlin
24.07 - Konzert Minimal plays Pisaro - Studio 2046, Berlin
22.07 - Soundscape Poetry, Radioda - Madame Claude, Berlin
20.07 - Miraż, Kumbia Queers, DaBoyz - Od:zysk
17.07 - Małe Instrumenty grają Cage'a - Pawilon Nowa Gazownia
14.07 - Asi Mina + Pjesolo - Plac Wolności
12.07 - K'Sadhu - Trochę Kultury
11.07 - Plum - KontenerART
16.06 - Warsztat dźwięków #9 - Głośna
15.06 - Sin - BogdanK
14.06 - Brutaż w Poznaniu: DJ 2 Lewe Ręce, WW Duo, Mi$ Gogo, RRRKRTA, Mal d’aurore, Pussykrew - Projekt LAB
09.06 - Densinghour Live: Zapała & Fonoleptic, Souvenir de Tanger, Lorenzo Senni, DJ 2 Lewe Ręce, DJ Lutto Lento - Projekt LAB
07.06 - Paweł Doskocz / Adam Gołębiewski / Piotr Tkacz, Wilhelm Bras - Trochę Kultury
25.05 - Sin, Dadub - Projekt LAB
23.05 - Warsztat dźwięków #8 - Głośna
22.05 - Ebola Ape, Stendek - Trochę Kultury
17.05 - Bartek Szymański - Utopia
16.05 - Demonszy - Trochę Kultury
12.05 - Ścianka - BarKa, Warszawa
11.05 - MCQ, KiM, Kobosil - Cafe Kulturalna, Warszawa
10.05 - Essence, Weld, Regis - 1500m2, Warszawa
07.05 - Koncerty klawesynowe Johanna Gottfrieda Müthela (Arte dei Suonatori i Marcin Świątkiewicz) - Kościół Franciszkanów
- Pictorial Candi, R. Stevie Moore - Dragon
28.04 - W samo południe - kolektyw 1a
26.04 - kakofoNIKT - Od:zysk
25.04 - Stara Rzeka - Trochę Kultury
23.04 - Warsztat dźwięków #7 - Głośna
20.04 - Judy Dunaway - CK Zamek
- Perc - 8 bitów
19.04 - Posoka + Tomek Gęstwicki - Trochę Kultury
17.04 - Lutto Lento, Piotr Kurek - Trochę Kultury
13.04 - Mustnotsleep, Untold - Cząstki Elementarne, Warszawa
12.04 - Brutaż #11 - Cząstki Elementarne, Warszawa
10.04 - utwory Kaszuby, Ptaszyńskiej, Góreckiego, Kozuba, Lutosławskiego - Aula UAM
06.04 - Revue svazu českých architektů, Rapoon - CK Zamek, Poznań
- Staer, Public Enema, Bucz i DJ 2 Lewe Ręce - Rozbrat, Poznań
05.04 - RAL 7024 + Anna Zielińska - Dragon
27.03 - Warsztat dźwięków #6 - Głośna
17.03 - Ingrid Laubrock's Anti House - Pawilon Nowa Gazownia
10.03 - Herr Rubin, Demonszy, kalEka - Strefa Kultywator
09.03 - kakofoNIKT, Dorcelsius, DJ 2 Lewe Ręce, Kiero, Mietas - Rozbrat
08.03 - LXMP, Tabata Mitsuru, LXMP+TM - CK Zamek
24.02 - Martin Brandlmayr / Christof Kurzmann / Ken Vandermark - Dragon
07.02 - Etamski, Piernikowski - Arsenał
28.01 - 03.02 - CTM.13
26.01 - Revue svazu českých architektů, Joris Vercammen / Seiji Morimoto - Sucked Orange, Berlin
19.01 - The Noiser, Radek Włodarski - CK Zamek
2/05/2013
CTM.13 w telegraficznym skrócie
Nie mam siły na pisanie wstępów, zarysowywanie kontekstów itd. CTM to festiwal znany kiedyś jako club transmediale, a to jest jego strona www. Jeśli przejrzycie program, to zorientujecie się, że byłem tylko na części wydarzeń, dzięki czemu mogę się wymigać od obowiązku podsumowywania.
29.01
W Berghain ostatecznie zamiast Opium Hum na początku wystąpił Marius Reisser serwując sporo mrocznego ambientu, z momentami nawet symfonicznymi, ale też kilkoma wyraźniejszymi akcentami rytmicznymi. Całość przebiegała nieoczywistymi ścieżkami i intrygowała, choć może trwała nieco zbyt długo.
Zwłaszcza dla tych, którzy czekali na pierwszy występ TM404 (czyli nowego projektu Andreasa Tilliandera). Zaczęło się od klimatów kojarzących się ze Stottem, potem górę wzięły wyeksponowane kwaśne motywy, które zaskakująco dobrze funkcjonowały z technowym stelażem bitów i przemykającymi opłotkami dubowymi rozwiązaniami.
Emptyset nie słyszałem wcześniej na żywo, a zewsząd dochodziły do mnie głosy, że warto, trzeba i w ogóle najlepiej. Tutaj z towarzyszeniem wizualizacji Joanie Lemercier, które przez pierwszą część były bardziej zredukowane, oszczędne, opierały się na prostych motywach. Potem estetyka nieco się zmieniła, pojawiło trochę wizualnego brudu, jakieś elementy odwołujące się do świata rzeczywistego (płomienie?). Był to ciekawe rozwnięcie formuły, gdzie wizualizacje niekoniecznie ściśle podążają za muzyką, ale okalają czy nawet ją rozwijają.
Same dźwięki były przytłaczające, opresyjne, choć wypada zaznaczyć, że występ nie opierał się tylko na atakowaniu rytmami i sporo było też bardziej abstrakcyjnych rozwiązań.
Czego zabrakło trochę w muzyce Diamond Version, choć może swoje zrobiło też zmęczenie, spowodowane po części olbrzymią ilością dymu (głównie sztucznej mgły, ale też papierosowego). Po dowcipnym intro "Mission Statement" było tylko gorzej. Miałem niemiłe wrażenie, że panowie postanowili pojedynkować się z Emptyset, być głośniejsi, agresywniejsi i tak generalnie "bardziej". Drażniło mnie, że ich muzyka opierała się na rozwiązaniach siłowych, choć zaaranżowanych w efektowne układy (co nie zaskakuje przecież przy tej klasy artystach). Wizualizacje raczej nie przyciągały uwagi, poza dość kuriozalnym fragmentem, w którym oglądaliśmy super bryki, co przywodziło na myśl intra z "Need for Speed". W połowie występu na scenie pojawił się Atsuhiro Ito ze swoją świetlówką, na której odstawił efekciarską solówkę. Zawsze wydawało mi się, że jest to ktoś, kto miał świetny pomysł na swój image, wobec czego uznał, że obejdzie się już bez pomysłu na swoją muzykę. Jego wsparcie dla Diamond Version tylko to potwierdziło.
30.01
Z jakiegoś powodu Jar Moff zaczął wcześniej niż przewidywała rozpiska, w związku z czym załapałem się tylko na część jego występu. Był to gęsty strumień brudnych, brzydkich dźwięków, których kontury rozmywały się w pogłosie, ale nie na tyle, by stracić drapieżność. Przez większość czasu nie dało się wyszczególnić dominujących elementów, choć chwilami pojawiały się zalążki rytmu albo jakiś obszerniejszych struktur. Dziwna muzyka, którą trudno mi do czegoś porównać, odnieść.
Wiadomo było, że Mark Fell przygotuje coś specjalnego, ale czegoś takiego chyba nikt się nie spodziewał. Nowe słówko na dziś: windyman. Na potrzeby występu Fella rozstawiono wśród publiczności trzy takie. W użyciu były także stroboskopy, których migotanie odpowiadało szybkości bitów. Nadmuchiwane postaci, z namalowanymi uśmiechami, wyglądały komicznie oglądane w stopklatkach świateł, jakby nieporadnie próbowały dostosować swoje ruchy do muzyki. Absurdalność całej sytuacji sprawiła mi wiele radości. Fell skupiał się głównie na manipulowaniu tempem albo układem bitów. Dźwięki były mocno zredukowane, nawet jak na niego, w drugiej części kojarzyły się trochę z Evolem.
Keith Fullerton Whitman z początku przyjemnie zaskoczył, dźwięki krążyły między kanałami, pojawiały się niespodziewanie, były wciągające ze względu na samą fakturę. Jednak z czasem zaczęło mi brakować jakiejś narracji, czegoś co łączyłoby ze sobą kolejne wydarzenia, które bez tego po prostu się działy i nie tworzyły całości.
Następnie Florian Hecker zaprezentował równocześnie trzy utwory w trzech przestrzeniach klubu, zgodnie z sugestią publiczność ochoczo przemieszczała się z miejsca na miejsce. Wydaje mi się, że Hecker korzystał z materiału zawartego na Speculative Solution albo jakoś odnoszącego się do tego albumu. Nagłośnienie dawało spore możliwości, a wrażenie robiły zwłaszcza bardzo wysokie częstotliwości wwiercające się w uszy.
Lee Gamble znów nie był w stanie mnie do siebie przekonać. Słuchając jego występu w Boiler Room myślałem o tym, że pozornie wszystko w tej muzyce jest na swoim miejscu i powinno działać, a jednak nie chwyta ona tak, jakby mogła. Wczoraj przyszło mi do głowy, że jest do muzyka robiona bez przekonania – choć nie umiałbym tego uzasadnić, czy wytłumaczyć przekonująco.
31.01
Wieczór rozpocząłem od koncertu monograficznego Ernstalbrectha Stieblera, na którym jego utwory wykonywali Agnieszka Dziubak, Werner Dafeldecker, Ensemble L'Art pour L'Art oraz sam kompozytor. Niestety jego wizja minimalizmu nie wydała mi się szczególnie interesująca. Skorzystałem więc z okazji (przerwy), by udać się w kierunku Berghain.
Najpierw zajrzałem do pobliskiej Kantine, by posłuchać, co zrobi Wife, którego może trochę zlekceważyłem na Unsoundzie. Muzycznie było całkiem dobrze, ale znów przeszkadzały mi wokale. Oczywiście można argumentować, że dodawały one utworom pewnego oddechu, jednak moim zdaniem są one zbyt zmanierowane i z chęcią posłuchałbym jego "bitów" bez tego dodatku.
Znów nie zostałem do końca, bo w Berghain miała zaczynać Holly Herndon. Podczas popołudniowego spotkania mówiła o tym, jak denerwuje ją bycie porównywaną do innych kobiet tworzących muzykę, więc zastanawiam się, czy powinienem wspominać, że początek jej występu kojarzył mi się z Mają Ratkje a potem niektóre fragmenty przywodziły na myśl Laurie Anderson. Gdy po abstrakcyjnym, niemal noise'owym wstępie pojawił się stelaż 4/4, byłem nieco zawiedziony. Że to takie łatwe, oczywiste. Ale Herndon czy to przez aranżacje, prowadzenie narracji czy przez sam dobór brzmień, nie wpadła w pułapkę bawienia się w techno (coś o co można by obwiniać Lee Gamble'a).
Forest Swords wolałbym przemilczeć, bo tak naprawdę z tego koncertu w pamięci pozostała mi warstwa wizualna. Zwłaszcza nastrojowy fragment z neonami i światłami miasta, oprócz tego pojawili się też Maya Deren i Stan Brakhage.
Zmęczenie dało o sobie znać, zastanawiałem się, czy nie odpuścić dalszej części wieczoru, jednak zostałem. Zabawne, jakimi krętymi ścieżkami to wszystko się odbywa. Bo gdybym znał LP d'Eona, to pewnie nie czekałbym na jego występ, ale szczęśliwie dotrwałem i zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Materiał, który zagrał wczoraj odnosił się do płyty, ale w niedużym stopniu, głównie przez obecność cykających bitów. Tutaj jednak pojawiały się one na pierwszym planie, a często były w zasadzie jedynym elementem. Nie zawsze też cykająco migotały, raczej otumaniająco łomotały. Można tutaj doszukiwać się wpływów breakcore'u, footworku, ale było to też podejście znajome z niektórych nagrań Marka Fella. Gdzie repetycja odbywa się w tak szybkim tempie, że powtarza jednostka traci na znaczeniu i istnieje tylko w kontinuum. Albo w drugą stronę: że jeden element jest rozszczepiany i wchodzimy w jego wnętrze, jakbyśmy oglądali go pod mikroskopem.
01.02
Jednym z powracających tematów na festiwalu jest rave, postrzegany jako pewien miniony okres świetności. Pod szyldem "Rave Undead" poświęcano mu już uwagę w poprzednich dniach (m.in. występ Lorenzo Senniego, pokaz Fiorucci Made Me Hardcore).
Wczoraj preludium do imprezy w Berghain były dyskusje. Szczególnie interesująca była ta z udziałem Marka Fishera, Lee Gamble’a i Steve’a Goodmana.
Byłem bardzo ciekaw Samuela Kerridge’a, który może nie tyle zaskoczył, co nieco wyłamał się z rave’owego tematu. Bardzo długo obywał się bez bitów, wytwarzał raczej cykliczne przypływy i odpływy fal. Zabrzmi to banalnie, ale klimat był apokaliptyczny, choć nie odniosłem wrażenia, że było to celem samym w sobie. Na pewno nie chodziło o epatowanie, ale trudno było nie być pod wrażeniem monumentalnej grozy tych dźwięków i skali jaką operował Kerridge – wydawało się, że wszystko rozgrywa się w jakiś olbrzymich przestrzeniach, których horyzont wyznaczają sunące basy.
Rave’owy set Sheda był fajny i zabawny. Powell grał bardziej zróżnicowanie, czasami udając się w mroczniejsze rejony. Pojawiały się też motywy, przez które myślałem, że to Evol rozpoczyna swój występ.
Brawo dla organizatorów za ustawienie ich na prime time (zaczynali o czwartej). Mógł to być trochę taki kij w szprychy (albo w mrowisko), bo jednak Evol tylko nawiązuje do rave’u, dekonstruuje go, rozkłada na czynniki. Co budujące, publiczność przyjęła te pół godziny chorych dźwięków gromkimi brawami.
Andy Stott zaczął od materiału z ostatniej płyty, której nie jestem fanem. Potem zaczął grać cięższe rzeczy, bardziej duszne, ale też mniej pomysłowe jeśli chodzi o zastosowane rytmy.
02.02
W sobotę w końcu wybrałem się do Haus der Kulturen der Welt, gdzie odbywa się transmediale oraz wydarzenia wspólne z CTM. Tego wieczoru w zestawie telekonferencja z Alejandro Jodorowsky’m, Demdike Stare i Gatekeeper.
Zanim jednak to, postanowiłem choć uszczknąć czegoś z programu transmediale i poszedłem na pokaz filmów m.in. Oskara Fischingera, Alaina Resnais, Elizabeth Price i Adriana Brunela (małe odkrycie).
Wieczór miał przebiegać niejako pod patronatem Jodorowsky’ego – Demdike w warstwie wizualnej obficie wykorzystali jego filmy. Niestety hucznie zapowiadana telekonferencja okazała się niewypałem. Mikrofon, do którego mówił reżyser siedząc w swoim domu w Paryżu, nie działał i w zasadzie nie można było zrozumieć jego wypowiedzi. Nie ma coś pastwić nad organizatorami, ale naprawdę zakrawa to na żenadę, bo tego problemu technicznego nie udało im się ostatecznie rozwiązać.
Wydawałoby się, że dzięki temu będzie więcej czasu na przygotowanie mających potem nastąpić występów, ale z jakiegoś względu brytyjski duet rozpoczął z półgodzinnym opóźnieniem. To co zaprezentowali podobało mi się bardziej niż ich materiał na ostatnim Unsoundzie. Tutaj nikt nie zaoferował im współpracy z orkiestrą i panowie generalnie zrobili swoje. Pytanie tylko, do czego rzeczywiście potrzebna była warstwa wizualna, bo nie wydaje mi się, żeby pchnęła ich w jakieś nie odkryte artystyczne lądy.
Zdecydowanie związek dźwięku i obrazu dało się wyczuć w „Exo” Gatekeeper i Tabora Robaka (który stworzył do ich muzyki grę). Kolejny raz na tym festiwalu mam wrażenie, że słucham czegoś bardzo dziwnego, czego nie umiem ująć, wytłumaczyć, ani umiejscowić. Ale jest to wrażenie bardzo pozytywne.
To był tak naprawdę dopiero początek długiej nocy i z występu Gatekeeper dotarłem na… występ Gatekeeper. Tyle, że teraz zamiast w wielkiej sali HKW, siedząc na wygodnych fotelach, słuchałem ich w piwnicy pływalni miejskiej (gdzie działa klub Stattbad), w ścisku, gorącu i dymie. Co prawda w HKW nie we wszystkich utworach pojawiał się wyraźny bit, ale gdy tak się działo, to jednak trochę dziwnie było odbierać to na siedząco. Do Stattbad dotarłem na końcówkę ich występu, akurat grali utwór, który też w HKW się pojawił ("Encarta") i tutaj wybrzmiał on zupełnie inaczej.
Cała impreza, zrobiona we współpracy z berlińskimi promotorami z Purge, odbywała się na trzech salach, a pomysłem była chyba jak największa różnorodność. Przechadzając się między salami można było przenosić się między grającymi jednocześnie ︻╦╤─ ƱZ ─╤╦︻, Skreamem z Sgt. Pokesem oraz Necro Deathmort. GdyAlec Empire rozpoczynał swój set, ja udałem się na najbardziej wyczekiwany punkt programu – Mykki Blanco. Niby nic niezwykłego, ale to zaangażowanie i energia wkładane w występ robiły wrażenie. No i głos, w zasadzie różne głosy, żonglowanie sposobami podawania tekstu, nagłe porzucanie go na rzecz onomatopei.
Potem chciałem już tylko dotrwać do DJ Sotofetta, który rozpoczął bardzo różnorodnie i na pewno kontynuował równie ciekawie, ale ja już nie miałem na nic siły.
03.02
Podczas imprezy w Stattbad rozmawiałem z dwoma osobami zaprawionymi w CTM-owych bojach i pojawił się wątek ewolucji, jakiej podlega festiwal. Że teraz stał się bardziej gwiazdorski, jest przeglądem dużych nazwisk, że brakuje zaskoczeń, mniej znanych artystów czy debiutantów. Oczywiście do pewnego stopnia jest to prawda, ale zarazem trudno to wyraźnie określić: czy Samuel Kerridge jest jeszcze mało znany, czy Evol jest nadal zaskoczeniem? Równolegle z jakoś „gwiazdorskim” wieczorem w składzie Holly Herndon, Forest Swords, d’Eon, Kuedo, niedaleko mamy nie tak oczywisty line-up: reliq, Wife, Iceage, Oneirogen, a innego dnia prezentację wytwórni Grautag.
Czego mi trochę brakowało, to występów, które przełamywałyby formę standardowego live-actu (ze specjalnie przygotowanymi wizualizacjami lub bez, mniejsza z tym). Nie znoszę narzekactwa na laptopowców i nie przeszkadza mi, gdy ktoś grając gapi się ciągle w ekran i klika – jeśli jego muzyka jest ciekawa. Ale czasem przydaje się coś innego, tak dla odświeżenia. W zeszłych latach takie wydarzenia nie były rzadkością, by wymienić choćby Rudolfo Quintasa, Justina Bennetta czy Mudboy’a.
Niedzielny zestaw popołudniowy wyszedł nieco naprzeciw moim oczekiwaniom. Najpierw był ciekawy wykład Heimo Lattnera o języku silbo gomero, potem nieciekawy spektakl duetu Set Mosaic i w końcu występ Ghédalii Tazartèsa.
Tego ostatnio wyczekiwałem bardzo, bo jeszcze nie miałem okazji usłyszeć go na żywo. Tak jak w przypadku Mykki Blanco – można powiedzieć, że nic niezwykłego, ale znów: ten głos i zaangażowanie. "Podkłady" (materiał z Coda Lunga) puszczał z płyty, do tego kilka instrumentów: naszyjnik z muszelek, dzwoneczki, bęben obręczowy. To wystarczyło.
Na marginesie chciałbym odnotować cieszący mnie fakt ponownej rozbudowy programu dziennego: spotkań, wykładów, dyskusji i prezentacji. Tutaj przy dużym udziale dziennikarzy The Wire i skromniejszym Resident Advisor. Chociaż Lisa Blanning chyba nie przekona mnie do siebie, to trzeba jej oddać, że sprawnie moderowała w/w dyskusję z Fisherem, Gamble'em i Goodmanem. Jednak powodzenie rozmów zależało głównie od pytanych, a nie pytających. Max Dax niekoniecznie błyszczał na spotkaniu z Terre Thaemlitzem, co nie zapobiegło temu, że padło wiele ciekawych spostrzeżeń. Świetna była też rozmowa Ellen Blumenstein z Kennethem Goldsmithem.
1/19/2013
update
Kolejny raz zastanawiam się, jak miałby funkcjonować, czemu służyć ten blog. Na przykład, co powinno się na nim dziać, co pojawiać, gdy tyle już dzieje się na fejsbuku. Bo to pewnego stopnia *znany serwis społecznościowy* ograniczył u mnie potrzebę publikowania tutaj, choć wrzucanie linków, komentowanie i wymiana opinii tam ma jednak inny charakter. Tam jednak rzeczy funkcjonują inaczej, wiele umyka uwadze. Do tego dochodzi kwestia, że nie wszyscy z fejsbuka korzystają.
Mam więc taki pomysł, żeby raz na jakiś czas (może co tydzień) dawać tutaj wpisy zbierające najciekawsze rzeczy, na jakie trafiłem ostatnio w sieci.
Tym razem będę czerpał z jednego źródła - strony Glissanda, na której dużo się ostatnio dzieje. A to z okazji tego, że patronujemy CTM (dawniej club transmediale).
Dzięki temu wywiadu udzielił nam Eugene S. Robinson z Oxbow. Przy okazji możecie zobaczyć/posłuchać krótkiego wideo, które nagrał specjalnie na tę okoliczność.
Wypłynął też w końcu wywiad Jacka Plewickiego z Uwe Schmidtem, przygotowany przed Unsoundem. Jeszcze bardziej w końcu - oryginał mojego wywiadu z Markiem Fellem. Polecam, bo po angielsku chyba lepiej da się wyłapać jego specyficzne poczucie humoru.
I teraz zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie informowałem tutaj o dawniejszych wywiadach: Pierre Jodlowski, Zenial i Raime.
Na zakończenie jeszcze jeden, całkiem świeży - Julien Ottavi (który dziś wystąpi w Poznaniu).