To w zasadzie nie mogło się nie udać: Mirror & Gate to seria splitów powołana przez jedną z najlepszych wytwórni zeszłego roku (Opal Tapes) i jedną z najciekawszych ostatnio inicjatyw podcastowych (Blowing Up The Workshop). W pierwszym odcinku spotkali się autor jednego z najmocniejszych debiutów z 2012 (James Donadio aka Prostitutes) i szef opalowych taśm (Stephen Bishop aka Basic House).
Gdy czytałem o albumie Prostitutes, Psychedelic Black, trochę się bałem, że znów ktoś próbuje mnie epatować mrokiem, złem i ogólnie nieprzyjemnościami. Jednak, podobnie jak w przypadku Blackest Ever Black, okazało się, że ta zaciemniająca otoczka jest uzasadniona i wynika z materii, a nie jest tylko ornamentem. Bo muzyka Donadio nie nastraja na pewno pozytywnie, jest brudna, zacina (się), czasem zaboli, czasem podrażni. Jest w niej jakiś mozół i ciężar, ale nie chodzi o jakość wykonania, warsztat. To Prostitutes ma opanowane, wystarczy wsłuchać się w pętle perkusyjne, tak dopracowanego (i zróżnicowanego) brzmienia bitów dawno nie słyszałem. Przypomina to o hiphopowej szkole samplowania, ale tutaj nie do końca da się określić, czy są to sample, czy po prostu dużo pracy włożonej w obróbkę gotowych brzmień (choć w kilku słychać, że poszły w ruch całkiem oldskulowe automaty). Nie zawsze też wiadomo, skąd biorą się inne dźwięki, bo może to być oczywiście syntezator, ale może też modulowane sprzężenie, odgłosy starego telefonu albo przetworzone dźwięki akordeonu. Donadio bawi się, w kilku kawałkach dokładając kasetowy szum, gdyby komuś było za mało tego naturalnie przynależnego nośnikowi. Wrażenie robią utwory zrobione trochę "z niczego", jak choćby "You Better Leave Your Mouth at Home", które właśnie dzięki temu zredukowaniu tak silnie oddziałują. Najbardziej zaskakuje na koniec, najdłuższym w zestawie (prawie dziewięciominutowym) "Reborn Maggot" - krautrock? This Heat?
Na drugiej stronie Basic House zaczyna mocno: z zawieruchy szumów i hałasów wyłania się puls, powoli coraz wyraźniejszy, akcentuje go perkusja i już się wydaje, że wpadamy w rytmiczne koleiny, będzie techno, ale nie - kawałek zaraz się kończy. Kolejny, z innej flanki, w zasadzie taka garażowa muzyka konkretna na lekko przetwarzane loopy z dźwiękami dzwonów i zamglony głos, które dają w efekcie najdłuższy u niego kawałek (siedem minut). To, co Bishop tutaj prezentuje nie odbiega bardzo od albumu I'm Not a Heaven Man, chociaż nie ma ambientowych przerywników (na szczęście) i naprawdę długich utworów (niestety). Niektóre mogłyby tylko zyskać, gdyby dać im więcej czasu, jak choćby "Etymology Of" (na marginesie, zrobiony a'la Prostitutes). Co jednak nie zmienia faktu, że kawałki Bishopa chociaż różnorodne w zamyśle i wywoływanych skojarzeniach (DJ/PURPLE/IMAGE, ale też co mroczniejsze momenty z The Revenant Diary Marka van Hoena) razem tworzą spójną całość.
Chwilę po Mirror & Gate vol. 1 ukazał się kolejny materiał Prostitutes, Crushed Interior, tym razem nakładem Digitalis. I znów jest świetnie, muzyka bliższa kasecie niż Psychedelic Black, proces degradacji postępuje, uleciała ta ejtisowa nostalgia (to nie zarzut), jest duszno, przedzieramy się przez ruiny, próbujemy rozróżnić kształty w ciemności. Znów przypomina się This Heat, są też wyraźne odwołania do hip hopu (pomysłowo rozwiązane "Make a Hole, Look Out").
Mirror & Gate vol. 1 można posłuchać i kupić tutaj, a Crushed Interior tutaj.
3/19/2013
Prostitutes, Basic House - Mirror & Gate vol. 1, Prostitutes - Crushed Interior
napisał
Piotr Tkacz-Bielewicz
o
13:28
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz