2/07/2010

I dont know whats wrong with me, my computer eyes or my internet knees

No i zaczyna się transmediale. Niesamowita śnieżyca, w HKW tłumy, a na zewnątrz, na pobliskim carillonie gra Charlemagne Palestine. O tym więcej gdzie indziej, tymczasem polecam wywiad.

Ponieważ na festiwalu musi być dużo wydarzeń, to zaraz kolejna atrakcja: Byetone z wizualizacjami aaajiaao, artysty cyfrowego i haktywisty z Szanghaju. Na tzw. Café Stage, w pobliżu baru, niezobowiązująco, żeby ci którzy nie chcą tak bardzo uczestniczyć, nie musieli.
Byetone zaczyna dość spokojnie, nieco Monolake'owo, bardziej zapalczywie robi się w rozszerzonej wersji "Plastic Star". aaajiaao najpierw pokazuje jakieś obłoki dymu, które może przesuwać, powiększać, czasami jest to do rytmu dźwięków, ale czasami nie. aaajiaao ma dwa laptopy, z których wybiera jeden, z którego obraz wysyła do projektora. Byetone kończy pierwszy utwór, a jego partner zmienia wizualizację po kilkunastu sekundach następnego. Ona też jest okej, układy kropek poruszają się w przestrzeni, trochę w stylu Evali. Kolejny utwór się kończy, sytuacja ze zmianą wizuali się powtarza. Jak napisali organizatorzy: "the experimental audio-visual scenes of China and Europe collide.", ale czy muszą aż tak bardzo? Ale poważnie, występ został późno dodany do programu, wcześniej planowano solo Chińczyka. Jemu zależało na graniu z Benderem, a może organizatorom? Oczywiście, mógł się lepiej przygotować, nieco amatorskie były te jego działania. Stałem zaraz za nim i widziałem, jak się poci i przełącza kabelki. Ale kurcze, Byetone ani razu nawet nie zerknął na ekran, nie wiem, na ile "na żywo" było jego granie, jednak gdyby zobaczył, że wizualizacje się jeszcze nie zmieniły, może mógłby poczekać z rozwijaniem utworu. Jednak miałem wrażenie, że niezbyt go to obchodzi, jako całość wyszło koślawo i średniawo, z jakimś posmakiem wyższości Zachodu.

Potem do WMF, gdzie bezsensownie kończył się festiwal A MAZE. Interact (w ogóle, dla mnie to jakiś dziwny przerost: festiwal, który narodził się z innego festiwalu, CTM z transmediale, w swoich ramach urządza kolejny festiwal). Nie dotrwałem co prawda do Patricka Cataniego, który ponoć jest legendą, więc może coś ciekawego mnie ominęło.

Brak komentarzy: