Dobrze, nie będziemy się certolić - to był zły koncert (z jednym wyjątkiem). Nie było nim On Corlear's Hook (2005) Elliotta Sharpa, kompozycja, jak pozostałe, na orkiestrę symfoniczną. Z całym należnym szacunkiem, ale to brzmiało jak wyobrażenie średnio wyrobionego słuchacza o tym, jak powinien brzmieć poważny, duży utwór. Z paniką smyczków i nawałnicą kotłów, z podniosłością i porywami. Może jedynie kilka pomysłów na fortepian warte były wysłuchania.
Nieco mniej żenujący był Fragment (1998) Petra Kotika, którego od wiecznego potępienia ocaliło trochę ciekawie rozciągniętych brzmień smyczkowych w wolnym środku. Choć chęć zdeptania słuchacza była odczuwalna równie mocno jak u Sharpa.
Po przerwie Naklonit si Nebesa (2009) młodego Czecha Františka Chaloupka. Programowość tego utworu mogłaby odrzucać, na szczęście nie czytałem komentarza przed wykonaniem. Była to faktycznie całkiem niebiańska muzyka, unosząca, porywająca. Chwilami silnie poruszająca, jak w drugiej (piekielnej) części, która była chyba celowo na granicy przerysowania, groteski ze swoimi wzmacnianymi, jakby przeskakującymi rytmami kotłów i wyciem dętych. Jeśli przy poprzednich czułem jakby ktoś stawiał sto razy kropkę nad i, to tutaj zabrakło mi właśnie jakiegoś zakończenia zawiązującego całość.
Przyznam, byłem źle nastawiony do Bernharda Langa i jego Monadology II: Der Neue Don Quichote (2005), bo słyszałem pierwszą część tego utworu. Jednak, gdy zobaczyłem, że w tej nie ma gitary elektrycznej, pomyślałem, że może nie będzie tak źle. Choć z drugiej strony to przeładowanie, to zachłyśnięcie aparatem wykonawczym: 10 wiolonczeli, 8 kontrabasów, mniejszych smyków to całe zastępy. Ostatecznie - nie, nie tak źle.
8/27/2009
Ostrava Days 2009: Sharp, Kotik, Chaloupka, Lang
napisał
Piotr Tkacz
o
13:22
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz