7/25/2017

Xavier Charles / Robert Piotrowicz w Starym Browarze (16.03.2006)

Kolejny odcinek programu muzyki improwizowanej w Starym Browarze – tym razem Robert Piotrowicz i Xavier Charles. Ten drugi to klarnecista, improwizator z Francji, teraz grał na urządzeniu własnego chyba pomysłu. Były to dwie membrany głośników, które były wprawiane w drganie za pomocą dźwięków niskich częstotliwości. Ustawione niczym misy, Francuzowi służyły jako pole do różnych operacji – wrzucał w nie szklane kulki, sprężyny, ziarenka, metalowe pręty, miseczki. Wszystko to drżało, podskakiwało, wibrowało na membranach.. Z racji tego, że ze zaraz nad nimi znajdowały się mikrofony – każdy dźwięk był dobrze słyszalny. Poza efektem dźwiękowym był to też interesujący widok – na przykład ziarenka oświetlone na czerwono, wyglądały jak miniaturowe wybuchy wulkanu i wylewy lawy.
Robert Piotrowicz obsługiwał syntezator analogowy, na stole miał też położoną gitarę, którą sporadycznie drażnił mechanicznym wiatraczkiem.


Znów była to gra otwarta na przypadek, Charles na przykład nie mógł przecież przewidzieć brzmienia, jakie osiągnie wrzucając kilka przedmiotów naraz. Pomimo tego panował nad swoją „partią”, umiał stopniować napięcie, nie spiętrzał hałasu w nieskończoność. Piotrowicz pozostawał raczej w cieniu, jego zasługą były ostre, mroczne motywy, plamy w tle, które raz po raz wchodziły w coś w miarę rytmicznego. Jednak była to rzadkość, w większości był to jakby dźwiękowy strumień świadomości, hałaśliwy, bez skrawka melodii, za to stworzony w skupieniu, ale z polotem. Na pewno byłem już świadkiem ciekawszych muzycznych spotkań, jednak to mimo, że pozostawiało pewien niedosyt (zresztą, wedle słów Piotrowicza, pożądany i zamierzony) było kolejną intrygującą podróżą w strefę niepokojących dźwiękowych brudów, z których obaj improwizatorzy powoli i przekonująco budują swój osobny świat.

[relacja pierwotnie opublikowana na nowamuzyka.pl]

Brak komentarzy: