1/02/2012

najciekawsze filmy widziane w 2011

Najbardziej:

Loong Boonmee raleuk chat (2010) Apichatpong Weerasethakul
Ladoni (1994) Artur Aristakisyan
Alice in den Städten (1974) Wim Wenders
Le Quatro Volte (2010) Michelangelo Frammartino
Hadewijch (2009) Bruno Dumont
seria Szczepan i Irenka Janek Koza
Disorder (2009) Huang Weikai
La Chinoise (1967) Jean-Luc Godard
Sala samobójców (2011) Jan Komasa
Attenberg (2011) Athina Rachel Tsangari
Schastye moe (2010) Sergiej Łoźnica
La vérité (1960) Henri-Georges Clouzot
Copie conforme (2010) Abbas Kiarostami
Le bande des quatres (1988) Jacques Rivette
Jodaeiye Nader az Simin (2011) Asghar Farhadi
+ filmy Honga Sang-soo jako całość

Poza tym:

Black Swan (2010) Darren Aronofsky
La Collectionneuse (1967) Eric Rohmer
Life During Wartime (2009) Todd Solondz
The Girlfriend Experience (2009) Steven Soderbergh
One Way Street On A Turntable (2006) Anson Mak
Der starke Ferdinand (1976) Alexander Kluge
Notre musique (2004) Jean-Luc Godard
Zemestan (2006) Rafi Pitts
Profondo rosso (1975) Dario Argento
Eu cand vreau sa fluier, fluier (2010) Florin Serban
Cul-de-Sac (1966) Roman Polański
Tuan Yuan (2010) Wang Quan’an
Año bisiesto (2010) Michael Rowe
Aita (2010) José María de Orbe
Die bitteren Tränen der Petra von Kant (1972) Rainer Werner Fassbinder
Katastrofa (2010) Artur Żmijewski
The Shining (1980) Stanley Kubrick
Les invisibles (2005) Thierry Jousse
Gemide (1998) Serdar Akar
Adieu Philippine (1962) Jacques Rozier
Kino Caravan (2009) Titus Muntean
Nunta in Basarabia (2009) Nap Toader
Aurora (2010) Cristi Puiu
Marți, după Crăciun (2010) Radu Muntean
Very Nice, Very Nice (1961), Free Fall (1964) Arthur Lipsett
Ptak (1968), Syn (1970), Ryszarda Czekały
Despair (1978) Rainer Werner Fassbinder
Über uns das All (2011) Jan Schomburg
Four Lions (2010) Christopher Morris
Bakha satang (1999) Lee Chang-dong
Je t’aime, je t’aime (1968) Alain Resnais
Jisatsu sâkuru (2001) Sion Sono
Passugun (2010) Sung-Hyun Yoon
Du côté d'Orouët (1973) Jacques Rozier
Noriko no shokutaku (2005) Sion Sono
Céline et Julie vont en bateau (1974) Jacques Rivette
Le pont du nord (1981) Jacques Rivette
Deep End (1970) Jerzy Skolimowski
Sailor (2011) Norman Leto
Wymyk (2011) Greg Zglinski
Sauve qui peut (la vie) (1980) Jean-Luc Godard
We need to talk about Kevin (2011) Lynne Rammsay
Je, tu, il, elle (1976) Chantal Akerman
Well done (1994) Thomas Imbach
Le bonheur (1965) Agnes Varda
Drive (2011) Nicolas Winding Refn

A także:

Zhui qi ji (1961) Kim Chun
Jutro premiera (1962) Janusz Morgenstern
Sea Swallow’d (2010) Andrew Kötting
2 Place du Colonel Fabien 75019 Paris (2009) Matthew Verdon
Sous mon lit (2004) Jihane Chouaib
Ai no mukidashi (2008) Sion Sono
Finisterrae (2010) Sergio Caballero
Abendland (2010) Nikolaus Geyrhalter
3 Women (1977) Robert Altman
Trouble every day (2001) Claire Denis
Al nihaya (2011) Hisham Lasri
Öszi almanach (1985) Bela Tarr
Im Schatten (2010) Thomas Arslan
Bloody kids (1979) Stephen Frears

Tak, wiem, bardzo długa lista. Ale to dlatego, że w 2011 widziałem dużo filmów, prawdopodobnie przez większość roku więcej oglądałem niż słuchałem. Nie zamierzam opisywać wszystkich filmów z osobna (ale ponownie: gdyby ktoś chciał zapytać, o któryś konkretnie, niech korzysta z miejsca w komentarzach), bardziej wyczuć jakieś nurty czy tendencje (przede wszystkim w moim odbiorze i sympatiach).

Lista dług, ale starałem się, żeby pierwsza sekcja była naprawdę wyśrubowana. Upraszczając: te filmy w skali ocen do dziesięciu dostałyby maksymalną notę albo mocną dziewiątkę. Albo jeszcze inaczej: mam je już teraz ochotę obejrzeć jeszcze raz (a kilka z nich już nawet widziałem ponownie).
Druga część jest opasła, spowodował to fakt trudnego rozgraniczenia między nią a "najwyższą półką". Umownie linię demarkacyjną może stanowić film Aronofsky'ego, oczywiście - świetny, ale gdybym go umieścił wyżej, to zaraz za nim poszłyby kolejne. Bo w czym mu ustępują dzieła (dajmy na to) Rowe'a, Roziera (oba!), Morrisa, Resnaisa, Zglinskiego...

Lubię posługiwać się takim hasłem "odkrycia" (bo wtedy zostaję odkrywcą, ha ha ha) i w tym roku miałem kilka takich objawień, spotkań z nowymi (dla mnie) reżyserami. Żeby zacząć od tych, których widziałem więcej niż jeden film: Jacques Rivette - bardzo odświeżające, fantazyjne, ukazujące kino jako źródło radości, jednocześnie jakoś korespondujące z Rohmerem (dla mnie, rzecz jasna, zaleta), głównie przez wybór bohaterów. Kolejni: Sion Sono i Hong Sang-soo, do wejścia w ich światy skłoniło mnie zaprezentowanie ich filmów na Pięciu Smakach (o czym pisałem tutaj).
Nadal pamiętam ten szok, jaki wywołało we mnie oglądanie Ladoni (o czym wspominałem tutaj), innymi przykładami osobnej, jakby samowystarczalnej, wizji są filmy Frammartino i Tsangari.

Wyjątkowy jest także Apichatpong, ale on kwalifikuje się do kategorii "zagłębianie się w dorobek" i tutaj z przyjemnością odnotowuję mistrzostwo, jakie osiągnął najnowszym dziełem. Kontynuuję też przygodę z kinem Godarda, którego chyba naprawdę doceniłem dopiero po Film socialisme i jestem pełen podziwu. Ciągle na wznoszącej też Farhadi, który zachwycił niemniej niż inny Irańczyk, w którego trochę zwątpiłem, czyli Kiarostami.

Łoźnica i Huang to dwaj twórcy, którzy poruszają się między dokumentem, fabułą a *eksperymentem*. Tak, Łoźnica zrobił film fabularny, ale jego doświadczenie jako dokumentalisty jest w nim widoczne. Miejska antysymfonia Hunaga zdaje się być zakomponowana metodą "pysznego trupa". Inni reżyserzy, których pozwoliłbym sobie wrzucić do tego worka to Anson Mak, José María de Orbe, Nikolaus Geyrhalter i Thomas Imbach. No i przy okazji dokumentów, film Żmijewskiego, który było mimo wszystko ważnym wydarzeniem.

Już się z tym pogodziłem i widać to na powyższej liście, mianowicie: jestem frankofilem. Nie zamierzam jednak podpinać pod to swojego zachwytu kinem rumuńskim, które nadal trzyma wysoki poziom regularnie proponując filmy z cyklu "jakbym chciał, żeby ktoś tak opowiadał o Polsce" (na szczęście ktoś już powoli zaczyna). Żaden z nich nie znalazł się w pierwszej sekcji tylko dlatego, że nie mogłem się zdecydować na jeden. Ale każdy (Eu cand vreau sa fluier, fluier, Kino Caravan, Nunta in Basarabia, Aurora, Marți, după Crăciun) jest więcej niż wart uwagi.

Mój inny regularny kierunek wycieczek filmowych, czyli Daleki Wschód niej jest aż tak silnie reprezentowany. Może robię się grymaśny. Ale to co dostało się na listę jest naprawdę dobre. Oprócz w/w jeszcze: Passugun, Bakha satang, Tuan Yuan. I ciekawostka: Zhui qi ji - pyszna, stylowa komedyjka.

Chyba już wystarczy, choć można by jeszcze długo, ale jeśli ktoś/coś, to zapraszam do komentarzy.

Brak komentarzy: