W
książce „Sonic Warfare” Steve Goodman proponuje koncepcję
dźwięku jako narzędzia wywierania nacisku. Przy czym dźwięk
rozumiany jest w najszerszym sensie jako siła wibracyjna, która
oddziałuje także w zakresach nieodbieranych przez ludzkie ucho. Ten
rodzaj wibracji odbierany jest przez ciało, co Goodman podkreśla,
rekonfigurując antropocentryczny i racjonalistyczny dyskurs
muzyczny. Korzystając z dorobku między innymi Spinozy, Alfreda
Northa Whiteheada, Paulo Virilio, Friedricha Kittlera, Gastona
Bachelarda, Henri Bergsona, Manuela de Landy oraz Deleuze'a i
Guattariego (na wzór ich „Tysiąc plateau” ta książka jest
nawet ustrukturyzowana) proponuje raczej postrzeganie człowieka jako
całości, której nie da się w łatwy sposób rozdzielić na ciało
i umysł, oraz usytuowanie go jako elementu równorzędnego innym w
środowisku pełnym skomplikowanych połączeń. W takiej przestrzeni
człowiek staje się zaledwie „przetwornikiem” wibracji, a
możliwości wpływania na niego środkami oddziałującymi poza
kontrolą świadomości są coraz częściej badane i chętniej
wykorzystywane.
Goodman
sięga po liczne przykłady, zarówno z wojskowości jak i z
marketingu, których zastosowania zmuszają do refleksji nad kwestią
intymności. Czy wobec tak głębokiego i bezpośredniego
oddziaływania (np. iluzji dźwiękowych, kontrolowania nastroju
dzięki dobieraniu odpowiedniej muzyki) intymność da się jeszcze
obronić? Jak przesuwają się granice prywatności, poczucia
autonomii i panowania nad sobą?
Jedną
z możliwych reakcji jest tworzenie muzyki, co Goodman (sam
działający jako producent i DJ pod pseudonimem Kode9 oraz szef
wytwórni Hyperdub) często przywołuje jako metodę powoływania do
życia alternatywnych systemów, podważających ogólnie panujące
prawa (np. pirackie radiostacje albo wielkie nielegalne imprezy).
„Sonic
Warfare. Sound, Affect, and the Ecology of Fear” ukazało się jako
trzecia pozycja w prowadzonej przez Erin Manning i Briana Massumiego
serii „Technologies of Lived Abstraction”, którą otworzyła
ceniona „Without Criteria” Stevena Shaviro a ostatnio udanie
rozszerzają Maurizio Lazzarato i Eleni Ikoniadou, która zresztą
powołuje się na Goodmana. Dla niego z młodszych myślicieli
szczególnie ważni są Kodwo Eshun, Mike Davis, Simon Reynolds, Paul
Gilroy oraz właśnie Massumi. To przecież nie tylko tłumacz
Deleuze'a i Guattariego, Lyotarda czy Attaliego, ale też badacz
zainteresowany relacjami zmysłów, afektywnością i ich zmianami
związanymi z globalnym kapitalizmem. Eshun jest najlepiej znany jako
autor „More Brilliant than the Sun”, w której wprowadził
pojęcie sonic
fiction do
tłumaczenia koncepcji afro-futuryzmu. Ten ostatnio nie tak aktywny,
ale wciąż inspirujący, „inżynier konceptów” (by użyć
określenia Goodmana) wysunął też propozycję sonic
warfare (w
odniesieniu do działalności kolektywu Underground Resistance).
Panowie poznali się na University of Warwick, gdzie współtworzyli
założone przez Sadie Plant i Nicka Landa Cybernetic Culture
Reasearch Unit (Ccru) wraz z takimi postaciami jak Anna Greenspan,
Hari Kunzru, kojarzeni ze spekulatywnym realizmem Iain Hamilton
Grant, Ray Brassier, Reza Negarestani czy krytyczni teoretycy kultury
Mark Fisher, Robin Mackay i Matthew Fuller.
Goodmanowi
bliska jest postawa spekulatywna, swój praktyczno-teoretyczny miks
zaczyna od coveru znanego refrenu Spinozy, który w jego wersji
brzmi: „nie wiemy jeszcze, co dźwiękowe ciało może zrobić”
(str. xvi). To myślenie o potencjalnościach uwalnia
konceptualizowanie z łańcuchów realności i otwiera niezmiernie
szerokie perspektywy. Takie, w których konkretne wojskowe
technologie broni akustycznej i torturowania muzyką spotykają się
z krytycznym przewartościowaniem zachwytów Filippo Tommaso
Marinettiego nad dźwiękową atrakcyjnością wojny oraz utworem
radiowym „Project Jericho” Gregory'ego Whiteheada. W dodatku
Goodman stosuje terminologię militarną dosłownie i w przenośni,
co tylko wzmacnia wrażenie podczas lektury, bo klimat walki przepaja
treść już na podstawowym poziomie. Autor pozwala sobie na śmiałe
zestawienia, połączenia, czasem wręcz na myślowe maszapy,
ale zawsze osadza to na solidnych fundamentach, które choć wydają
się chwilami stać w chwiejnym rozkroku, to okazują się w toku
działania sprawną trampoliną dla konceptów takich jak „basowy
materializm”. To narzędzie służy Goodmanowi do przestrojenia
naszej uwagi i przeniesienia środka ciężkości odbioru fal
dźwiękowych z uszu, tak by rozłożyć go na całe ciało. Dlatego
już nie tylko słyszenie i to, co słyszalne dla ludzkiego organu
jest istotne, ale też częstotliwości leżące powyżej i poniżej
tego zakresu. Z tym wiąże się z lekka zremiksowany nexus A.N.
Whiteheada, dla Goodmana naszkicowuje on przestrzeń, w której
człowiek oddaje koronę stworzenia, a ta abdykacja pozwala mu
swobodniej poczuć się w rozwibrowanym ekosystemie, gdzie różnorakie
byty są równoprawne i w tej samej mierze za taki układ odpowiadają
i na niego wpływają. W takim nie-atropocentrycznym świecie właśnie
odczuwanie i zmysłowość, a nie rozumowanie i racjonalizm są
najbardziej dogodnymi sposobami nie tylko poznawania, ale i
odczuwania.
Przez
jakiś czas miałem nadzieję, że ktoś porwie się na
przetłumaczenie tej książki, jednak chyba należy już przestać
czekać na tego Godota. Polecam więc każdemu zainteresowanemu
dźwiękowością (w najszerszym potencjalnym jej pojmowaniu) do
zmierzenia się z oddziałami zawezwanymi przez Goodmana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz