Czuję potrzebę, żeby coś napisać, ale do końca nie wiem co... Więc po prostu zaczynam tutaj gryzmolić i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie (ile osób przyjdzie itd.). Zamiast pisać teksty, o których wiem, że przynajmniej jedna osoba na nie czeka (tzn. mój redaktor) i są obarczone jakimś terminem. Ostatnio po raz pierwszy od dawna udało mi się nie zmieścić w terminie i strasznie mi z tym głupio, bo nigdy nie chciałem, żeby żartem rzucona nowe porzekadło, że dedlajny są po to, żeby je łamać się spełniło.
No ale cóż, trzeba iść dalej i robić swoje (i czasem cudze też, ale w granicach, hm, rozsądku?), więc jak zwykle zachęcam do rozglądania się, czytania i słuchania. Jako że znów dopadła mnie coroczna chandra pod tytułem zakładam substacka, która jest niemal automatycznie połączona z olśnieniem: ale przecież mam bloga, to staram się obmyślić jakiś sposób na polecajki muzyczne, a tymczasem tekstowe (ale zarazem oczywiście muzyczne).
Zacznę rzecz jasna od siebie hie hie hie! Tutaj jest tekst o najciekawszych wydarzeniach maja, a jako że piszę to w czasie drugiej edycji Czasu Letniego, to dorzucę relację z pierwszego. A tutaj niejako anonsowany mój debiut na łamach Norientu, z którego nadal jest całkiem zadowolony.
Z tekstów innych, to przede wszystkim ekstra wrzuta Filipa Kalinowskiego o mosa.tech, których bardzo polecam, choć to twardy orzech do zgłębienia. O podobnych powiedzmy rejonach traktuje tekst Bartosza Nowickiego o świetnych albumach Piernikowskiego i 2k88, ale jego nie mogę tak lekką ręką polecić (już poza wszystkim innym choć tak bardzo „analizuje” oba krążki, to przegapione pozostaje, jak są one mimo wszystkich różnic do siebie podobne). Z dawniejszych cały czas mi w duszy gra wspaniały artykuł Remka Mazura-Hanaja o związkach muzyki ukraińskiej i polskiej. Z nowszych na Bandcampie bardzo przydatny przewodnik po muzyce palestyńskiej.
Zanim wymyślę ten system polecajek muzycznych, to zapodam mój nowy miks, dacie radę, serio, jest krótki!
A na sam koniec zapraszam do Wrocławia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz