Siódme wydawnictwo (z których większość prezentowały net-labele) jest pierwszym pełnowymiarowym krążkiem w dorobku Gultskra Artikler – obecnie jednoosobowego projektu Aleksieja Dewianina. Na trwający 68 minut album składa się 18 utworów, z których ostatni to remake kawałka Arriala, ale trudno byłoby się tego domyśleć.
Po spojrzeniu na okładkę i zagłębieniu się w książeczkę (rewelacyjne, odjechane kolaże autorstwa Erika Skodvina – szefa Miasmah Recordings) miałem pewne skojarzenia ze Sparrow Juice The Moglass. Kolejnym podobieństwem jest użycie nagrań terenowych, Dewianin też stosuje je jako łączniki między utworami, choć nie zawsze. Skrzypnięcia, kroki, stuknięcia, a czasem nieidentyfikowalne szumy są często obecne. Oprócz tego deszcz, ptaki, urywki audycji radiowych. W krainie Gultskra Artikler zbieractwo nadal jest cenioną umiejętnością – zbieractwo dźwiękowe: pojawi się zsamplowana perkusja, pianinko, wibrafon, arabskie bębenki i piszczałka. Choć Kasha iz topora nie jest tak eteryczna, stelażem są dwa instrumenty: gitara i wiolonczela (gra Ilya Rubinstein), jak wydawnictwa dla Autoplate, to Dewianin wciąż umie wymyślić, stworzyć, złożyć muzykę, która raczej krąży, a nie jest obecna.
Dobrym przykładem jest dziesiąty na płycie „Medicinski Rabotnik” – wiolonczela boryka się z niepokojącym, nasilającym się szumem (wieje? nadciąga burza?), instrument istnieje gdzieś w tle, zanika, ale chyba jest, z dźwięków natury powoli wyłania się coś jakby znajomego. Po chwili okazuje się, że to fortepian, ale brzmienia dobywane są bezpośrednio z jego wnętrza. W ten sposób przechodzimy do następnego utworu, a w kolejnym powróci wiolonczela. Pomiędzy dziesiątym a czternastym trackiem rozciąga się nieco mroczniejsza, niepokojąca, strefa. Co prawda w zamykającym ją „Krovinka moya” smyczkowemu pejzażowi towarzyszy anielski zaśpiew (na wokalu Cristin Evensen Giaever), ale właśnie wieńczą go nagrania terenowe. W kolejnym utworze wraca (nieobecna w tej strefie) gitara – tutaj zdekonstruowana. Gdy za chwilę pojawia się normalna gra, stwierdzam zwykle, że za bardzo za nią nie tęskniłem.
Gultskra Artikler nagrał ciekawy, bogaty w różnorodne brzmienia, dopracowany album, zróżnicowany ale spójny, spokojnie snujący się, ale nie nudny. Może nie jest to już „radical siberian avantgarde”, ale wciąż muzyka, której warto słuchać.
[recenzja pierwotnie opublikowana w 2007 na nowamuzyka.pl]
5/18/2016
Gultskra Artikler - Kasha iz topora
napisał
Piotr Tkacz
o
00:35
Subskrybuj:
Posty (Atom)