10/13/2009

wczoraj, dziś, nigdy

Nie powiem, że jak z bicza trzasł, ale to dziwne, że to już - 2 lata Audiosfery. Dziś setne wydanie, na blogu możecie wszystko przeczytać. Oprócz tego, co tam wymienione, całkiem możliwe że zmieszczą się też kolejne fragmenty Radiana i 2562 (wciąż przedpremierowo, a ja wciąż słucham i wciąż jest coraz lepiej).

Chyba już jest dostępny, a jeśli nie, to może będzie jutro, nowy numer Fragile, gdzie m.in. mój tekst o tym, jak Luc Ferrari uwodzi.

Na junkmedia.org kolejne dwa moje teksty, które sumienni czytelnicy bloga już znają w polskiej wersji, ale ja czytam je ponownie dla samej radości z cudownych tłumaczeń Macieja. Close Up, Okura 73°N - 42°E.

A propos tego ostatniego, na tekstachtrzecich jest wykład Marchettiego. Byłem mile zaskoczony, gdy okazało się, że oba "Petrole" są faktycznie powiązane, tzn jeden jest "coverem" drugiego.

Kolejne Sub:stance za nami. Nie zamierzam się wymądrzać i trochę wyczuwam, że *środowisko* boi się *teoretyzowania*, ale nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, że komuś może wystarczyć opinia typu "ogień że huj" albo "wicked party".

W oczekiwaniu na ___stepy Unsoundowe składanka na pięciolecie Hyperdub. Bardzo nierówna: świetny Kode9 ze SpaceApem, nieco bardziej pokombinowane niż wersja teledyskowa, najsłabszy King Midas Sound jakiego słyszałem, nijaki Darkstar, Samiyam i Flying Lotus, ciekawostka Black Chow (też projekt Kevina Martina). Cooly G - na szczęście inaczej niż na singlu wcześniejszym, miło ale bez zagrożenia dla cukrzyków, jest jakaś mgiełka. Fajnie ascetyczny a jednocześnie wciągający Zomby, schematyczny jak zwykle L.V., dwa może najmocniejsze punkty albumu, czym sam byłem zaskoczony: Martyn i LD - bogate aranżacje, przemyślana narracja, energia. Przyzwoity Burial, Mala i Joker z Ginzem, Ikonika trochę kopiująca siebie, niby taka elastyczna forma z tymi nagiętymi bitami/perkusyjnymi, ale to już było, a nie ma wiele więcej. Quarta 330 - bardzo przyjemny, ale znany już z koncertu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jeśli chodzi o teoretyzowanie, to pewnie znacie już tę narrację:
http://rougesfoam.blogspot.com/2009/06/loving-wonky.html
autor jest hardkorem, dla mnie to przesada, za bardzo się zajarał

Piotr Tkacz pisze...

ha, znamy znamy, miejscami ciekawe.