Całą niedzielę było ciepło i ładnie, rozpadało się dopiero, jak pojechaliśmy na koncert.
Klub NBI mieści się w kompleksie Kulturbrauerei. Opóźnienie, bo Jackie niedawno przyjechali i mają dopiero soundcheck. Po godzinie już wpuszczają, zajmujemy miejsce na wygodnej kanapie i doświadczamy jak support się jeszcze ustawia. Niezbyt dobrze to rokuje.
A w ogóle, jeszcze słowo o biletach, które są raczej tanie. Tutaj 8 euro, Pure, Infant, o.s.t. - 5, Berghain - 12, Vorfeld/Denley/Thomas - 5.
Jako support zagrała Golden Diskó Ship.
No, tak jak widać na zdjęciach - gitarka akustyczna, elektryczna, laptop, z którego leciały nie tylko wizualizacje. Miała też trochę innych zabawek, ale z większości z nich korzystała w minimalnym stopniu. Hm, dla mnie to była rzecz z cyklu "fajnie, gdyby takie coś leciało w radiu", jeden utwór trochę jak CocoRosie, chwytliwe motywy, refreny, czasami ciekawe filmiki do tego.
Jackie-O Motherfucker w 4-osobowym składzie, niby fajnie, ale zbyt jednostajnie i w sumie spodziewałem się czegoś bardziej w kierunku pierwotnym/psychodelicznym, a tak to były długie, rozbudowane, gęste, ale jednak piosenki (wokal trochę jak w Lambchop), z dużą dawką delay'a i takie dość przyjemne. Poza jednym utworem, który skończył się ścianą hałasu gitarowego. Wokalista też wpuszczał jakieś motywy zagrane na elektronicznej perkusji, jeden z gitarzystów z dwa razy dorzucił jakieś fragmenty z radia czy nagrane wcześniej mówione. Dobry perkusista, ale nie miał szansy się naprawdę wykazać.
7/14/2009
Golden Diskó Ship, Jackie-O Motherfucker w NBI
napisał
Piotr Tkacz-Bielewicz
o
12:52
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz