
Niby fajnie, bo jakiś powiew świeżości, ale po zakończeniu seansu stwierdziłem, że nie ma co się zachwycać.

Trochę taki wszystkoizm wyszedł, bo tańce, zwierzęta, wybuchy, katastrofy, pomiary, badania, seks, ślepota i to nie jakoś zgłębiane, tylko upchnięte w 12 minut. No i rama hipnozy, fajnie sobie pomyśleć, że film to śnienie, ale samo spostrzeżenie to nic oryginalnego, coś by można z niego wydobyć.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz