Ostatnio dużo czytam o Włoszech i słucham sporo włoskiej muzyki. Czytanie i słuchanie pokrywa się tylko w niewielkim fragmencie, mianowicie: Feruccio Busoni, bo byłem ciekaw, jak brzmi muzyka człowieka, który napisał to. Na razie jestem zawiedziony, ale może nie słyszałem tego co trzeba.
Oprócz tego słucham Giacinto Scelsiego, który mnie zachwyca, Luci Ronchetti, która intryguje, z ostatnich odkryć to Stefano Gervasoni. Tak, przepraszam że tak bezszczegółowo, może coś jeszcze wymyślę. Ronchetti uczyła się u Busottiego, Sciarrino i Grisey'a, może to kogoś zachęci do sprawdzenia jej, co można uczynić przez youtube, bo wrzuca sporo swoich rzeczy.
Ostatnio dużo czytam i piszę o hałasie, to się pokrywa o tyle z Włochami, że czytam i piszę o Luigi'm Russolo. Mniejsza z tym, o bardzo aktualnym hałasie pisze David Keenan, odnośnie No Fun:
There has long been an anti-musicianship schtick amongst the more cornball noise artists (not to say a depressing anti-success mindset) and anyone who can actually play anything – or even use an instrument to do anything else other than ‘subjugate’ their audience - always tends to get their backs up. In a scene that would appear to reject accepted standards of musicianship - either way – the lowest form of noise dolt always seems to feel threatened by the ‘musician’, which only goes to show their lack of true faith in their own process, not to say the narrow-mindedness of supposedly experimental, forward-thinking artists.
(całość tu)
Przy okazji, jutro Audiosfera o perkusji: Nilssen-Love, MoHa!, Tony Buck, chyba też Henry Cowell.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz